Siedemdziesięciu dwóch | 2011-01-26 |
Pozyskać ludzi dla Boga - po to przyszedł Pan Jezus na ten świat. Nie szczędził sił ani czasu, aby ten cel osiągnąć. Jego działalność to pasmo sukcesów. Wiedział jednak, że Jego czas na ziemi nieubłaganie upływa. Wkrótce zginie na krzyżu, a dzieło trzeba będzie kontynuować. Potrzeba więc współpracowników. Grono uczniów musiało być widocznie znaczące, skoro mógł spośród nich wyznaczyć „jeszcze innych" siedemdziesięciu dwóch, których wysłał po dwóch do każdego miasta i miejscowości, do których sam przyjść zamierzał. Określenie „jeszcze innych" wskazuje, że było to grono poza-apostolskie. Było ich więc nie mało - siedemdziesięciu dwóch... Czy byli wystarczająco przygotowani? Tego nie wiemy. Nie znamy nawet ich imion. Swoją rolę jednak spełnili. Dobrze czy źle? Tego też nie wiemy. Dzięki relacji św. Łukasza dowiadujemy się jednak bezspornie, że Pan Jezus zaufał im. Być może musiał ich „dzieło" naprawiać. To jednak nie było dla Niego istotne. Ważna była gotowość, chęć podjęcia trudu, dokonania czegoś „dla Niego". Tak, i to jest podstawą sukcesu akurat w tej dziedzinie. Wiadomo przecież, że tak naprawdę On sam wszystkiego dokonuje, a my potrzebni jesteśmy tylko na krótkim odcinku i wyłącznie na krótką chwilę. Mając kredyt Bożego zaufania i zapewnienie Jego pomocy - moglibyśmy powiedzieć, że... jesteśmy niemal wszechmocni. Owszem, bo napełnieni mocą z wysoka. Nie trzeba jednak zamierzać wielkich dzieł - wystarczy, że we własnym środowisku, na miarę swoich możliwości, będziemy przygotowywali drogę dla Tego, który i tak w te rejony przyjść zamierza. |