Duchowa walka ks. Łukasz | 2011-03-13 |
Diabeł to nie sympatyczny, kudłaty potworek z bajki, którym straszy się małe dzieci, ale rzeczywistość... i to w dodatku bardzo ponura rzeczywistość. On istnieje i działa... i kusi... Kusił nawet samego Chrystusa, więc nie łudźmy się - w naszym życiu też miesza! Gadanie? To dlaczego tyle razy robimy te same głupoty, chociaż z Przykazań Boga i kolejnych życiowych nauczek wiemy, że nam na dobre nigdy nie wyjdą?
Walka duchowa ma w sobie coś z walki bokserskiej. Znajomość taktyki przeciwnika to połowa sukcesu w naszych życiowych potyczkach z uosobionym złem. Tę szatańską strategię znakomicie obnaża, stanowiący dzisiejsze pierwsze czytanie mszalne, fragment Księgi Rodzaju. Zły nikogo do niczego nie zmusza - nie wcisnął przecież tego symbolicznego zakazanego owocu człowiekowi do gardła. On „tylko" sieje w człowieku wątpliwości: A może Boga nie ma? Nie objawił mi się przecież, chociaż tupałem nogami, żeby to zrobił! A może Bóg trochę histeryzuje z tymi Przykazaniami? Inni łamią i żyją! Żyją, żyją, ale co to za życie? jak mawiamy czasem. Pełne wyrzutów sumienia i rozterek, a na pewno nie wieczne życie! A nam przecież chyba o takie właśnie życie - wieczne z Bogiem - chodzi? Więc, jak radzi wybitny „trener" od walki duchowej św. Paweł, nie dawajmy miejsca diabłu! Nawet jeśli niektóre rundy w naszym życiu z nim przegramy, to walka na punkty toczy się dalej! I to my mamy asa w rękawie: zastrzyk leczącej wcześniejsze rany mocy Boga podawany nam w... konfesjonale. Naprzód, do Nieba! |