Młode wino - nowe bukłaki | 2025-01-20 |
W życiu religijnym, życiu wiary naszego narodu nie dzieje się dobrze: spada frekwencja na niedzielnych Mszach św., mniej ludzi przyjmuje kolędę, mniej dzieci i młodzieży uczęszcza na katechezę, zamykane kolejno seminaria duchowne i tak dalej. Nie jest dobrze... Niektórym jednak wydaje się, że jest prosty sposób na naprawienie tej sytuacji - wystarczy wrócić do trydenckiej Mszy św., w której wszystko jest tak bardzo doskonałe, pobożne, tajemnicze i fascynujące. To przecież proste! Tak, tyle że to rodzaj nabożnej pokusy. Dotyka ona ludzi zaangażowanych w wierze i szczerze zainteresowanych naprawą obecnej sytuacji, zażegnania kryzysu. Problem polega jednak na tym, że tamte obrzędy sprawowano przez pięć wieków, a z jakichś powodów zdecydowano się na zwołanie Soboru Watykańskiego II. Gdyby było tak dobrze, nie trzeba by niczego poprawiać, a już wówczas nie było dobrze. Gdy rozmawia się z ludźmi, którzy uczęszczali na przedsoborowe Msze św., to zgodnym chórem mówią, że teraz przynajmniej rozumieją o co się modlą i sami mogą włączać się w podtrzymywanie wspólnego ducha modlitwy - wówczas było to niemożliwe. Jest też inny problem: w ślad za negacją obecnego kształtu Eucharystii idzie też kwestionowanie całego dorobku Vaticanum II, co oznacza, że należałoby przekreślić natychmiast rolę świeckich w kościele, ograniczyć działalność grup duszpasterskich i wiele innych. Nikogo nie dziwi, że znacząco zmieniły się czasy i trzeba się jakoś w nich odnaleźć. O tym właśnie mówi Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii: młode wino należy wlewać do nowych bukłaków. Nowe czasy wymagają nowych form, by przesłanie ewangeliczne wciąż było żywe. Nie chodzi o to, by konserwować starocie, ale by w żywy sposób, z wiarą traktować to, co najistotniejsze: pobożnie odprawiać Eucharystię, dobrze się do niej przygotowywać, uważnie słuchać Bożego słowa i poważnie traktować to, czego nas uczą.
|