Czas jest krótki. Indywidualny czas każdego z ludzi jest krótki, a świat trwa wieki całe. Pierwsi chrześcijanie byli przekonani, że Chrystus Pan wróci prędko i nie przypuszczaliby, że mogą minąć jeszcze dwa tysiąclecia (a kto wie, może i kolejne?) nim zechce On ponownie zjawić się wśród ludzi. Tak więc świat trwa, ale nie z postawy i zachowania świata będziemy rozliczani. Każdy będzie odpowiadał za siebie i swoje zachowanie.
Jest to ważne o tyle, że Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii bardzo wyraźnie się wypowiada co do losu tych, którzy nie dadzą posłuchu ewangelizatorom: Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy - będzie potępiony. Słowa jednoznaczne i bardzo kategoryczne, ale trudno z nimi dyskutować. Co prawda dzisiejszy świat chętne dyskutuje, organizuje konferencje, debaty i panele - każdy ma coś do powiedzenia. A jakże! Każdy może mówić i przedstawiać swoje racje, przemyślenia, swoją filozofię. I nikomu nie można tego zabronić. Nawet jeśli prezentuje oczywiste niedorzeczności, bałamucąc przy tym innych. Gdybyż tu chodziło jedynie o sposób spędzania wolnego czasu, diety czy mody! Ale dziś toczy się bój o sposób widzenia świata - tego realnego, doczesnego, wielce niedoskonałego i ograniczonego, ale przecież przedstawianego jako jedyny, poza którym nie ma nic innego.
Tymczasem prawdziwe życie dopiero tam się rozpocznie. Kto nie uwierzy - będzie potępiony. Św. Paweł tak bardzo był przekonany o istnieniu tego świata i zarządzającego nim Boga, że wszystkich inaczej myślących karałby nawet śmiercią. Pod Damaszkiem dopiero przekonał się, że sam może błądzić i odtąd już z większym pobłażaniem spoglądał na oponentów. Najważniejsze, by wszyscy uwierzyli w Chrystusa. Każdy ma wolną wolą i nikogo zmusić do niczego nie można. W rozdyskutowanym społeczeństwie walka na argumenty do niczego nie prowadzi, staje się jałowym wysiłkiem. Najlepiej więc przykładem własnego życia świadczyć o korzyściach płynących z oddania się Chrystusowi Panu. To może być magnes jednoczący świat.