Aby nie przegapić... | 2025-04-01 |
Ciekawa jest historia sadzawki Betesda, w której istnienie nie bardzo wierzono aż do XIX wieku, kiedy to na skutek wykopalisk archeologicznych w Jerozolimie, choć poza murami starego miasta, natrafiono na coś, co jednak istniało i to tam rzeczywiście wydarzyła się historia z owym biednym człowiekiem, który przez trzydzieści osiem lat cierpiał z powodu paraliżu. (Zapewne nie całkowitego, skoro podejmował jednak próby doczołgania się do wody...) Na uwagę zasługuje pewien fakt: człowiek ten nie znał w ogóle Pana Jezusa, kiedy jednak się spotkali i usłyszał pytanie - w pewnym sensie retoryczne... o chęć wyzdrowienia - od razu zaczął tłumaczyć nieskuteczność prób przez siebie podejmowanych (już od trzydziestu ośmiu lat!...). On zaś nie zauważył, że Pan Jezus wyszedł do niego z ofertą uzdrowienia! Czy niejednokrotnie nie wygląda to podobnie również i u nas? Bóg przychodzi z gotowym planem, a potencjalny beneficjent skarży się na nieskuteczność długotrwale podejmowanych działań. Skoro Pan przychodzi, to z pewnością ma najlepsze rozwiązania. Zasypywanie Go słowami w takim momencie jedynie oddala realizację jakiegoś wspaniałego dzieła. W takich sytuacjach lepiej uważnie słuchać i cierpliwie czekać.
|