I taka to różnica... | 2025-04-22 |
Wzruszające są owe ewangeliczne opisy Chrystusowego Zmartwychwstania. Niezależnie od rodzaju przekazu - każdy bowiem ewangelista w sobie wiadomy sposób pragnął utrwalić to niepowtarzalne zjawisko - widać w nich przede wszystkim emocje tych, którzy stali się naocznymi świadkami Zmartwychwstałego. Radość przemieszana z niedowierzaniem i brak jasnego pomysłu na to, co w takiej sytuacji należy zrobić. Z dzisiejszej Ewangelii dowiadujemy się, że Maria Magdalena, po ostatecznym rozpoznaniu Mistrza, rada byłaby Go zatrzymać i nie puścić. To zupełnie zrozumiałe, ale sam Pan ma inny pomysł: Udaj się do Moich braci i powiedz im... Oczywiście w posłuszeństwie uczyniła to - nie mając zresztą lepszego pomysłu w tej wyjątkowej chwili, ale tamci reagują podobnie do niej: niedowierzanie, bieg do grobu, wejście itd. Tu rządzą emocje. To są wyłącznie emocje. A gdy spojrzymy na Piotra (pierwsze czytanie), który niesamowicie dojrzał, bo przecież upłynęło już pięćdziesiąt dni i Ducha Świętego otrzymał, widzimy u niego niesamowity spokój, pewność, przekonanie ale i zdolność do przekonywania innych: Niech cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością... I kto to mówi? Ten, który jeszcze nie tak dawno sprzeciwiał się planom swego Mistrza, potem uciekł, zaparł się, nie bardzo wierzył w relację o zmartwychwstaniu... A teraz - z niewzruszoną pewnością... Ileż to znaczy cierpliwe trwanie na modlitwie i poddanie się Duchowi Bożemu! |