Nie cenię sobie życia | 2011-06-07 |
To, oczywiście, słowa św. Pawła z dzisiejszego pierwszego czytania. Nie jest to jednak fragment wypowiedzi frustrata, zmęczonego życiem, mające go „wszystkiego dość", człowieka myślącego o samobójstwie. Byłyby to myśli niegodne przytaczania. Tu mamy do czynienia z sytuacją zupełnie odmienną. Paweł staje przed starszymi z Kościoła efeskiego jako żołnierz odważnie walczący w słusznej sprawie. Ma pełną świadomość tego, że zaciągnął się do Bożej armii w czasie trwania krwawej wojny - żołnierze Pana giną każdego dnia, ale sprawy Boże posuwają się do przodu. W czasie wojny muszą być ofiary. On o tym doskonale wie i właśnie dlatego daje do zrozumienia Efezjanom, że prawdopodobnie już się nie spotkają na tym świecie. Być żołnierzem w czasie pokoju, to ewentualnie dopuszczać możliwość pojawienia się jakiegoś konfliktu zbrojnego, w którym przecież nie od razu i nie wszyscy muszą zginąć. Jest to jednak branie pod uwagę hipotetycznej możliwości wybuchu działań wojennych. Co innego ze św. Pawłem - on doskonale rozumie położenie swoje i tych, którzy angażują się w walkę o Boże prawa i nieprzemijalne wartości. Ci jednak, świadomie angażujący się po stronie Chrystusa mogą powiedzieć za św. Pawłem: jestem gotów położyć swoje życie dla Jego sprawy, lub też dosłownie „ja zgoła nie cenię sobie życia". Słusznie, bo w porównaniu z życiem wiecznym, to dotychczasowe wydaje się tak niewiele warte... Nie tylko życie można tracić. Dziś obrońcy praw Bożych tracą przyjaciół i znajomych, tracą stanowiska i poważanie, dobre imię i szacunek u tzw. „ludzi postępu". Żołnierze Chrystusa zgoła nie cenią sobie tego, bo nagroda wieczna zdecydowanie przewyższa doczesne, przemijalne zresztą korzyści. |