Nie wódź na pokuszenie? | 2010-02-16 |
Od dziecka znamy tę modlitwę, którą traktujemy jako wzorzec w naszych kontaktach z Bogiem. Nie ma wątpliwości, bo przecież nauczył nas jej Pan Jezus. Niezrozumiałą wciąż pozostaje jednak prośba szósta: „i nie wódź nas na pokuszenie”. Mimo to w takiej właśnie formie ją odmawiamy. Wiemy natomiast, że to nie Bóg wodzi nas na pokuszenie. Przekonuje nas o tym również św. Jakub w dzisiejszym pierwszym czytaniu: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi.” Tu następuje wspaniała analiza procesu popadania w grzech: „To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci.. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć.” To oczywiście skrót myślowy, ale przecież uprawniony. Każdy z nas na własnej skórze przekonał się niejednokrotnie jak łatwo jest ulec pokusie, jak łatwo w jednej chwili pogrzebać w gruzach najsolidniejsze zobowiązania i jak trudno żyć potem z świadomością grzechu… W pokorze więc prośmy Boga, aby bronił nas przed popadnięciem w to nieszczęście i dlatego starajmy się mieć wzrok skierowany wciąż na Niego – by tym trudniej było nam upaść.
|