Licznik odwiedzin: 23516993
Słowo dnia
Moc Bożej łaski
2011-10-04

Znamy życiorys św. Franciszka z Asyżu. Wiemy, że młodzieńcze jego życie nie zapowiadało dojrzałej świętości. Był to przecież łobuz i hulaka, przywódca grupy i dobry organizator - dusza towarzystwa i to niekoniecznie w dobrym tego słowa znaczeniu. Łzy wyciskał na wrażliwej, matczynej naturze, choć ojca z tych samych powodów rozpierała duma.

Kto by pomyślał, że wystarczy wojna Asyżu z Perugią, aby buńczuczny rycerz powrócił z niej zupełnie odmieniony. Wrócił co prawda z życiem, ale bez kosztownej zbroi, bez konia i miecza... Załamanie się ludzkiej potęgi obudziło w nim wrażliwość na innego rodzaju Potęgę, która stworzyła piękny, malowniczy świat. Tego świata do tej pory jakoś nie dostrzegał. Łaska otwarcia oczu na inną stronę doczesności, umiejętność podziwiania Boga w Jego stworzeniach, obudziły ojcowski niepokój. W jego opinii syn był obłąkany. A on nareszcie dostrzegł Boga w dziełach stworzonych. On w końcu dostrzegł sens życia!

Nie trwało długo, gdy Bóg objawił mu swoją wolę: „Franciszku, odbuduj mój Kościół". Myślał, nieszczęsny, że chodziło o maleńki kościółek, a właściwie kapliczkę San Damiano, która nieopodal miasta stała w ruinie. Początkowo sam, później zaś przy pomocy przyjaciół i życzliwych ludzi, kamień po kamieniu odbudowywał świątynię. Pan Bóg chciał jednak od niego zdecydowanie więcej. Chodziło o wspólnotę Kościoła, który w czasach średniowiecza jawił się ludziom jako potęga kulturalna, oświatowa, a nawet gospodarcza, ale w wielu przejawach tego życia zaczynało brakować Bożego ducha. Stąd ów nakaz odbudowy...

Biedaczyna z Asyżu - bo tak go nazywano - rozpoczął odbudowę Kościoła od siebie: dosłownie zaczął traktować Ewangelię i stosować ją do swego życia, ukochał Boga ponad wszystko i Jemu całkowicie zawierzył, wszystkie wysiłki podejmował z myślą o Nim. I udało się! Znalazł wielu naśladowców, a resztę dopełnił sam Bóg.

Jakże wiele może zdziałać Pan Bóg dzięki człowiekowi, po którym z pozoru niewiele można się spodziewać. Przecież i po Jonaszu, uciekającym przed Bogiem nie można się było spodziewać wiele. Szczerze mówiąc niewiele też zrobił. Bo czymże był trzydniowy „spacer" po Niniwie z niezbyt wyszukanym hasłem na ustach: „Jeszcze czterdzieści dni i Niniwa zostanie zburzona"? Okazuje się, że Panu Bogu wystarcza obecność i nieudolne nawet działanie. Reszty dopełni Jego łaska.

Czwartek
25 kwietnia 2024
Okres zwykły
7:30 - Msza św.
Intencja: ++ Andrzej i Aniela Dymitrów oraz rodzice z obojga stron
18:00 - Msza św.
Intencja: ++ Bp Jan Bernard Szlaga (12. r. śm.) oraz ks. Stefan Radtke, ks. Paweł Lubiński, ks. Robert Rompa, ks. Jan Cibura i ks. Jerzy Więckowiak

(c) copyright 2009 - 2011 by Parafia Chrystusa Króla w Gdyni Małym Kacku