Bliski już jest czas końca roku liturgicznego. Uroczystość Chrystusa Króla dobitnie nam o tym przypomina i dlatego nawet czytania mszalne myśl naszą kierują w stronę zbliżającego się końca. Tym czasem końca roku, ale tak naprawdę pragną nas oswoić z myślą o końcu życia - po prostu. Dlatego św. Paweł w drugim dzisiejszym czytaniu mówi o Dniu Pańskim, który przyjdzie "jak złodziej w nocy" i dlatego mówi Pan Jezus o konieczności rozliczenia się z otrzymanych talentów. To jasne, że najprościej wypchnąć tego rodzaju myśli ze swej świadomości. To łatwiejsze niż zmiana stylu życia. I dlatego - wróćmy znów do św. Pawła - nieustannie pojawiać się będą na świecie fałszywi "uspokajacze", bezpodstawnie ogłaszający "pokój i bezpieczeństwo" w czasach tak naprawdę duchowego i moralnego tsunami. Ostrzega św. Paweł, że przyjdzie na nich zagłada nagła "jak bóle na rodzącą" i nie ujdą...
   Dobrze, że przy okazji ma on słowo pociechy dla podejmujących wysiłki na rzecz własnego wydoskonalenia: "nie jesteście w ciemnościach", "jesteście synami światłości i synami dnia". Nie chce nas jednak uśpić, nie jest głosicielem fałszywego irenizmu - nakazuje czujność i trzeźwość. W istocie bowiem trwa wojna. Wojna ideowa, wojna religijna, walka o wartości i czystą, ludzką przyzwoitość. No, i właśnie o to między innymi chodzi. Nie każdy musi być bohaterem, ale każdy musi być wiernym w spełnianiu swych obowiązków. Pierwsze czytanie mówi o niewieście dzielnej. Dzielnej bo pracowitej, zapobiegliwej, litościwej i miłosiernej i troskliwej. Nie boi się ona pracy i o sobie nie myśli. Cóż? - szara, codzienna wierność obowiązkom. Tylko tyle, a przecież za to obdarzy nagrodą Pan, gdy przyjdzie.