Dlatego Pan Jezus, mówiąc o gorszycielach, nie powiedział, że takim będą wiązane kamienie młyńskie u szyi, ale że lepiej byłoby dla nich z tym obciążeniem pogrążyć się w toni morskiej niż cierpieć karę za gorszące innych działania. Jeszcze niedawno można było uśmiechać się pod nosem na wzmiankę o unifikacji płci, ale dziśniestety, nie w kabaretach, ale w rządowych instytucjach i na sali sejmowej roztrząsa się „konieczność" zrównania chłopców z dziewczynkami. (Kiedy kolej na ogień i wodę? Bo to chyba też tylko kwestia czasu...)
Gdyby nie zaskakująca skuteczność w tym względzie obłąkańców z Zachodu, można by machnąć ręką i z politowaniem pokiwać głową. Niestety jest inaczej. Otóż wobec działających w tamtych krajach projektów brutalnego odzierania z niewinności najmłodszych, koniecznie trzeba zająć stanowisko. Jest rok do wyborów, a więc chyba będą musieli się liczyć z elektoratem...
Rodzi się przerażające pytanie o celowość useksualniania na siłę przedszkolaków, a w ślad za tym dzieci i młodzieży szkolnej. I to w sposób perwersyjny!
Każdy na drodze swego dorastania przeżywał moment przebudzenia seksualnego. Rozpoczynało się wówczas zainteresowanie płcią przeciwną, wyciągania ręki (na różne sposoby) po ów zakazany owoc. Ileż w tym było tajemniczości, przygody, odkryć i rozczarowań. Zawsze jednak w tle płonęła świadomość, że zapuszczanie się w te rejony może zaowocować grzechem. Dziś pojęcie grzechu zostało zresetowane i dlatego dozwolone ma być nawet to, co jest sprzeczne z moralnością i zdrowym rozsądkiem. Ciekawe dlaczego nadmiaru energii - jeśli on istnieje - nie kieruje się w stronę tak zaniedbanego dziś patriotyzmu zamiast gorszyć maluczkich?
To już było, ale się skończyło... potopem, zagładą Sodomy i Gomory czy upadkiem Rzymu. Potrzebna nam powtórka? Protestujmy.