Licznik odwiedzin: 22186297
Niełatwy czas...
Niełatwy czas...
2020-04-05

   Nie wolno dziś mówić, że to kara Boża. Tym dłużej więc potrwa, nim się obudzimy... Co pobożniejsi irytują się tym, że na tysiącu metrach kwadratowych kościoła wolno przebywać mniejszemu gronu osób niż w sklepie mającym dwie kasy. Organizują się już i piszą petycje, protesty do władz. Natomiast walczący z Kościołem - z konieczności też uziemieni w domach - w swej bezsilności i beznadziei gotowi nawet w Boga uwierzyć, byle znaleźć winnego katastrofy miażdżącej obecnie świat.

   Co w tej sytuacji mają czynić ludzie wiary? Niepokoić władze kolejnymi żądaniami o zwiększenie limitów wiernych w kościołach? Każdy rozsądny powie, że skoro nie ma jeszcze lekarstwa na tę chorobę, a jedynym - na razie - sposobem ograniczenia jej zasięgu jest izolacja, to - jeśli nawet w perspektywie mocy najważniejszego święta chrześcijan - zostańmy w domu.

   I pomyślmy. Zastanówmy się.   

   - Nad czym?

   Dla człowieka wierzącego wszystko jest znakiem: każdy promień słońca, kropla deszczu, płatek śniegu, ale i... opóźnienie pociągu, naderwane ścięgno, telefon popsuty, a nawet... pandemia. Wszystko jest znakiem! Jak go odczytać?

   Wielu z nas nie może się przyzwyczaić do Mszy św. w telewizorze. Tęskni za realem. I słusznie! Bo Msza w telewizji z natury rzeczy nie może być tym samym, co normalnie. Podobnie jak nie da się przeżyć randki w internecie czy doznać satysfakcji oglądania programu z Okrasą - nawet zapachu nie poczuje-my, nie mówiąc już o smaku czy napełnieniu wnętrzności. To środek zastępczy, choć niewątpliwie - aktualnie - konieczny.

    Byłoby nam łatwiej, gdyby ta sytuacja nie objęła akurat Triduum Paschalne-go i tych pięknych świąt... Jakże trudno to zrozumieć.

   Dawniej ludzie nie mieliby wątpliwości: gdy susza paliła pola albo gdy deszcze uniemożliwiały żniwa, powodując pleśnienie zbóż, ludzie mawiali: Widocznie na to zasłużyliśmy. Klękali do rodzinnej modlitwy i gromadzili się w kościołach. Dziś, jeśli nawet kościoły są otwarte, to o gromadzeniu się możemy mówić raczej ironicznie... Nawet to zostało nam odebrane. Dlaczego?

   A może i nam należą się napomnienia, które ku dawnym Judejczykom skierował Bóg przez Izajasza: Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? (1,12) i dalej: Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić! (1,14) Podobnie u Jeremiasza: Nie podobają Mi się wasze całopalenia, a wasze krwawe ofiary nie są Mi przyjemne (6,20). Prorok Amos zaś niemal dobija kolejną skargą Boga: Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i dźwięku twoich harf nie chcę słyszeć. (Am 5, 23)

   Mocne. Czyżby to miał być trop? Jeśli tak, to warto się zastanowić nad jakością naszych kontaktów z Bogiem, naszym uczestnictwem w Mszach św. czy innych nabożeństwach... Czyżby Pan Bóg miał już tego dosyć i dlatego chce wywołać refleksję, a potem wspólnotę? Nie wykluczone. Tym bardziej więc uderzmy w przebłagalne tony i prośmy o zmiłowanie.  

Piątek
29 marca 2024
Truduum Paschalne
18:00 - Ceremonie W. Piątku

(c) copyright 2009 - 2011 by Parafia Chrystusa Króla w Gdyni Małym Kacku