Licznik odwiedzin: 22162260
Rozmowa świąteczna (cz. 1.)
Rozmowa świąteczna (cz. 1.)
2020-12-20

   Księże Stanisławie, jak wyglądały święta dawniej? Jak się przygotowywano do przeżycia Bożego narodzenia? Urodził się Ksiądz w roku 1940 roku, w czasie wojny, co Ksiądz pamięta z tamtego okresu?

   Powiem na przykładzie mojej rodziny (...) to rzeczywiście był czas trudny, a kiedy się urodziłem to trwała wojna, mama uciekała w rodzinne stronny, do Czerska. Wojna rozpoczęła się we wrześniu, a ja urodziłem się w kwietniu, (...) tam się urodziłem, tam byłem ochrzczony, ale potem wracaliśmy tutaj, do Orłowa. Tutaj, gdzie mieszkaliśmy od przedwojnia. I rzeczywiście był to czas strasznie trudny. Wiadomo jak to jest w czasie wojny. Mój tata był na przymusowych robotach. Tutaj takie wielkie zakłady mięsne były, w Gdyni. I mój tata znał dobrze język niemiecki, ale takie ślubowanie złożył, że dopóki Niemcy będą w Polsce, on słowa po niemiecku nie powie. Wzięli go jako dobrego fachowca, mieliśmy przed wojną sklep mięsny. Tata był rzeźnikiem i prowadziliśmy sklep. I naprawdę nam się bardzo dobrze wiodło. Ale jak wybuchła wojna, to wszystko się urwało. Tata był na robotach przymusowych, no i... jak to w czasie wojny, zagrożenie totalne, bieda. Mojego tatę tutaj zamordowali, na Gestapo w Gdyni. W tym stanie przetrwaliśmy do roku 45, kiedy wkroczyli Rosjanie. Kiedy Niemcy byli jeszcze w Chwaszczynie, tata uciekł z pracy. Niemcy byli dobrze zorganizowani, kiedy uciekł od nich tata, przyszli do domu i powiedzieli mamie: że jak się nie znajdzie do jutra, to nas wszystkich rozstrzelają. No i tata się znalazł. Poszedł do tej pracy. Jak wracał został rany. Niedaleko, sto metrów od domu został rany. Mama tam jeszcze przy nim była. Potem Niemcy tych wszystkich rannych zbierali w karetki i zawieźli go do lazaretu, który był przy kościele w Orłowie. Tam ich wszystkich zgromadzili. Nie wpuścili matki. Kazali jej przyjść na drugi dzień. Kiedy matka przyszła tam na drugi dzień, to już nie wpuszczali nikogo. W lazarecie już nikogo nie było. Wszystkich wzięli  i gdzieś wywieźli. I od tej chwili myśmy czekali na tatę. Przy każdej Wigilii. Tam gdzie jest to puste miejsce, to jest dla naszego taty. Nie wiemy gdzie umarł, gdzie został zabity, nie mamy jego grobu. Jest tylko tabliczka na grobie mojej mamy – wspomnienie o naszym tacie. Ja go pamiętam dobrze, miałem wtedy 4 lata (…). Pamiętam dokładnie, jak mnie na rowerze woził po przyjściu z pracy, tutaj po naszej ulicy. Jak miałem najlepsze zabawki z możliwych dostępne. Nawet narty miałem jako pięciolatek. Ale potem było już tylko czekanie.

   Po wojnie, miałem wtedy 6 lat, to były nadzwyczaj ciężkie czasy. Ja potem, kiedy już dorastałem, chodziłem na majątek na Kolibki, na PGR-y, jabłka rwać - żebyśmy mieli czym chleb posmarować. Mama robiła marmoladę i to było nasze wyżywienie. Ale już o tym nie chcę za dużo mówić (…) Chcę powiedzieć, że mimo biedy, był to czas jednej, wielkiej radości. Była taka... nie wiem skąd to się bierze… ale była wielka radość życia. Pewnie ludzie się cieszyli, że już nie są zagrożeni śmiercią. I taka nadzieja była wielka, i taka radość. My, dzieciaki, to mieliśmy takie przeżycia, takie szczęście, którego dzisiaj żadne dziecko nie ma. Ta totalna wolność. Do szkoły szło się z radością, bo to był przejaw powrotu do normalności. Ja tam dużo nie chodziłem, bo musiałem pracować (…) Życie było takie piękne! Ja to do dziś wspominam: te zjazdy na łyżwach, na klompach, na czym się dało. Mieszkam w takim miejscu, gdzie są pagórki, kończą się lasy oliwskie - to wtedy były najlepsze trasy na zjazdy na nartach. Do nocy siedzieliśmy na dworze.

   Jak Ksiądz wspomina przygotowania do świąt? Jak przeżywało się Adwent w tamtych czasach? Adwent, czy powiedzmy te przygotowania do Wigilii...

   Dzisiaj nikt nie ma pojęcia, jak to wyglądało. Całe szeregi ludzi szły na roraty. O 6 rano. Zima, mróz, to było wtedy normalne. Kiedy ja chodziłem, to w pewnym roku (nie wiem, to było chyba w 52\\) jak szedłem do szkoły, to był taki mróz, że drewniany płot trzeszczał, a morze zamarzło. Zawsze było biało, zawsze człowiek szedł i ten śnieg skrzypiał. Na roraty szło się z taką radością! Potem wracało się do domu, do ciepła. Człowiek się cieszył… Po prostu inny świat.

cdn

Czwartek
28 marca 2024
Truduum Paschalne
18:00 - Msza św.
Intencja: + Regina Bieniaś (greg. 30.)
Intencja: O Boże błogosławieństwo i opiekę Matki Najświętszej dla chrześnicy Tereni (z okazji urodzin), dla jej męża i całej rodziny

(c) copyright 2009 - 2011 by Parafia Chrystusa Króla w Gdyni Małym Kacku