Rodzina męczenników | 2025-07-06 |
Ale to pozór - wokół była śmierć. Wszyscy widzieli ją wielokrotnie. Okna domu wychodziły na tak zwany okop, gdzie rozstrzeliwano Żydów. W takich warunkach żyli. Lecz i na nich przyszedł czas. 24 marcac 1944 roku nad ranem do Markowej przyjechało z Łańcuta pięciu niemieckich żandarmów wraz z kilkoma tzw. granatowymi policjantami. Oprawcy byli dobrze poinformowani. Wiedzieli, w jakim celu jadą do Markowej i kogo tam szukają. Wyciągnęli ze strychu ukrywających się Żydów, potem przyszła kolej na Józefa Ulmę i jego żonę Wiktorię, będącą w zaawansowanej ciąży. Na koniec dowódca posterunku niemieckiej żandarmerii w Łańcucie, Eilert Dieken, podjął decyzję o zabiciu ich dzieci. Jeden ze sprawców zbrodni, Józef Kokot, niemiecki żandarm, miał powiedzieć: Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów. Ciała ofiar na rozkaz Niemców zakopali mieszkańcy wsi. Jeden z braci Józefa, Władysław Ulma, zapisał w relacji dla Żydowskiego Instytutu Historycznego: W tydzień po tym wypadku ciała pomordowanej rodziny brata powkładaliśmy do trumien i wywieźliśmy na cmentarz. Ciała Żydów zabrała ekipa ży-dowska po wyzwoleniu. Ulmowie zostali wyniesieni na ołtarze 10 września 2013 r. Jutro przypadnie ich wspomnienie. |