Licznik odwiedzin: 23515799
Zamyślenia
Potrzeba jedności
2013-01-20

   Co roku między 18 a 25 stycznia obchodzimy Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Jest to przynajmniej częściowe spełnienie woli Pana Jezusa, aby modlić się o nastanie jednej owczarni pod jednym Pasterzem. Dlatego odbywają się w wielu kościo-łach nabożeństwa ekumeniczne z prawosławnymi, protestantami czy przedstawicielami innych religii uznających bóstwo Chrystusa. Natomiast niektórzy pytają: Po co nam to wszystko? Przecież problem akurat tych kategorii wierzących nas nie dotyczy - pomiędzy nami zamieszkują śladowe ilości ich przedstawicieli i dlatego nawet zorganizowanie takich nabożeństw pociągałoby za sobą konieczność sprowadzenia do nas takich ludzi spoza terenu parafii. Byłoby to nieco sztuczne, teatralne. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby w tym czasie istotnie modlić się do Boga o jedność wszystkich wyznawców naszegoPana. Dlatego właśnie nawiązujemy do tej problematyki w homiliach, ponawiamy prośby do Boga zanoszone w tej intencji w ramach tzw. modlitwy wiernych czy też w prywatnych naszych westchnieniach do Pana. I to chyba jest najsłuszniejsze. Cóż bowiem z tego, że od lat pracują zespoły teologów różnych wyznań, skoro postępy są tak znikome. Możemy co prawda wskazać na pewne pozytywne wyniki wysiłków przez nich podejmowanych jak choćby wspólna deklaracja o wzajemnym uznaniu ważności chrztu św., podpisana przez niektóre wyznania chrześcijańskie, ale jest to wszystko zbyt mało. Dlatego właśnie najskuteczniejszą metodą zatroszczenia się o jedność jest powierzenie tej sprawy Panu Bogu w modlitwie.
   Jedność chrześcijan jest wspaniałym dziełem, które z wiarą (zwłaszcza w Roku Wiary) winniśmy wytrwale realizować. Jak to jednak bywa ze wszystkimi wielkimi dziełami, ich początek i siła wzrostu tkwi w konkretnych postawach ludzkich. Nie da się bowiem nawet wykrzesać z siebie pragnienia jedności na wielką skalę, gdy brakuje jej wśród sąsiadów, znajomych, a nawet pośród członków rodziny. (Ileż to razy powtarzamy pół-żartem, pół-serio, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu...)
   Jasnym jest, że nie będzie nigdy kompozytorem ten, kto nie gra na żadnym instrumencie, a do tego nawet nie usiłuje śpiewać. Wielkie drzewa wyrastają z małych nasion i dlatego ważnym jest, aby poważnie potraktować owe małe ziarnka nadziei jakimi są miłość, zgoda i wzajemne zrozumienie między najbliższymi. Może ktoś powiedzieć, że niewiele ma to wspólnego z jednością chrześcijan, ale przecież jest realizacją Chrystusowej prośby o jedność. To trochę tak jak z nauką języka obcego: samo dzieło wydaje się z początku niezwykle trudne, a nawet nie do pomyślenia staje się wizja całych narodów mówiących jednym, uniwersalnym językiem, ale gdy o to troszczyć się zaczną poszczególne osoby, przezwyciężając niemałe trudności w tym zakresie, to już zrozumienie między przypadkowo napotkanymi ludźmi różnych narodowości staje się możliwe. Wracamy więc do faktów oczywistych: jeśli chcemy myśleć o wielkiej jedności uczniów naszego Pana, to zaczynać musimy od jednoczenia się w naszych małych środowiskach, od ignorowania drobnych nieporozumień i cieszenia się każdym przejawem miłości i zrozumienia.

Niedziela bł. ks. Jerzego
2012-12-16

   Tak moglibyśmy nazwać dzisiejszy dzień. Po raz kolejny bowiem gościmy w naszym kościele relikwie owego męczennika, który w okrutny sposób został zgładzony za zadawanie niewygodnych pytań oraz udzielanie jeszcze mniej wygodnych pouczeń. A przecież nie rościł on sobie praw do sprawowania władzy. Był raczej podobny do św. Jana z dzisiejszej Ewangelii, który tak doskonale był zjednoczony z Bogiem, iż mógł z całym przekonaniem objawiać Jego wolę własnymi słowami. Istotnie Bóg przez niego przemawiał.
   Skończyło się to podobnie zarówno dla św. Jana jak i dla współczesnego nam ks. Jerzego Popiełuszki. Obaj jednak liczyli się z konsekwencjami takiego postępowania. Ks. Jerzy pozostawił po sobie pamiętne zdanie: Najbardziej boję się zdrady Chrystusa za cenę paru srebrników jałowego spokoju. I nie zdradził. Dał mu Pan Bóg łaskę wytrwania. Dlatego możemy obecnie budować się przykładem jego życia, przez jego wstawiennictwo prosić za ukochaną Ojczyzną oraz o zwycięstwo najwyższych wartości, pośród których znajduje się zwłaszcza prawda.
   Wiemy, że życie ks. Jerzego nie rozpieszczało. Uchronił go Pan Bóg od zepsucia dobrobytem, ulokował w czasach trudnych walki z Kościołem a ponadto nie dał mu też zdrowia oczekiwanego u bohaterów. Mimo to na takiego właśnie wyrósł już za życia, a po śmierci jego pouczenia nabierają szczególnej wartości i pasują również do obecnych czasów. Jak wówczas bowiem, również i dziś do bezpardonowej walki z Bogiem stają zwarte szeregi Jego wrogów, tyle że w imię innej niż wówczas ideologii. Brak poszanowania narodowej własności wstąpił dziś na wyższy szczebel. Pogarda dla prawdy znów pozostawia ślady w postaci tajemniczych zgonów. Podobnie jak wtedy toczy się też bój o życie człowieka od jego poczęcia do naturalnej śmierci. Tuba propagandy znów ogłupia ludzi, tyle że dziś są oni bardziej podatni na jej działanie.
   Okazuje się więc, że niewiele zmieniło się od tamtego czasu. Czy więc warto było aż tak się poświęcać? Czy było warto składać aż tak wielkie ofiary?
  Bez tamtych ofiar może dziś w ogóle nie byłoby walki? - Wszyscy leżelibyśmy w błocie wygodnego zniewolenia. Tymczasem całe życie jest walką, a istotą jest wynik. Nas interesować powinno wyłącznie zwycięstwo. Niech nam w tym bł. ks. Jerzy dopomoże.

Roraty
2012-12-10

   Z definicji jest to wczesnoporanna Msza św. ku czci Matki Bożej odprawiana w czasie Adwentu. Uczestnictwo w nich wymaga z pewnością ofiary i poświęcenia. Osobiście niemal całe życie uczestniczyłem w roratach o godz. 6.00 i nie twierdzę, że zawsze było łatwo. Zwłaszcza w dzieciństwie... Pierwszy zapał, przy odpowiedniej mobilizacji ze strony rodziców, po prostu dusił lenistwo i niechęć. Im bardziej w głąb tego czasu, tym trudniej było wstawać, ale wystarczyło się przyjrzeć ilu kolegów i koleżanek jest rano w kościele i wstydził się człowiek swojejsłabości... Kościół w rodzinnym Luzinie w czasie rorat był zawsze za ciasny. Gdy już wraz z rodzicami wyprowadziliśmy się do Wejherowa, właśnie w Luzinie parafianie (głównie pracownicy trójmiejskich zakładów) uprosili miejscowego ks. proboszcza, by roraty przesunąć na godzinę... 5.15(!), bo nie zdążali do pracy. Kościół nadal był pełen. Odbywało się to zaledwie kilkanaście lat temu. W Wejherowie frekwencja (mimo wczesnej pory) nadal jest więcej niż zadowalająca. Przed trzema dniami dzwonił ks. Proboszcz od św. Leona żaląc się, że za mało zamówił obrazków dla dzieci - "zaledwie" 150. I brakuje! My zamówiliśmy 100 i dlatego 50 mogliśmy przekazać do Wejherowa. Właśnie dlatego, że na naszych roratach mieliśmy kolejno: w poniedziałek 24 dzieci, we wtorek 25, we środę - 27, we czwartek było 31. Daj Boże, aby  tendencja zwyżkowa się utrzymała! Zobaczymy. Do tego jednak potrzeba współpracy rodziców i dziadków. Zachęty w ogłoszeniach parafialnych oraz na katechezie nie wystarczą.
   Adwent jest pięknym czasem, bo wypełnionym nadzieją - gdy czeka się na coś z radością, to niewątpliwie jest to piękne. Dodając do tego jakiś element poświęcenia i wyrzeczenia, odczuwamy jeszcze doskonalszy smak owego oczekiwania, a i Święta wówczas nabierają większej rangi. Dzień rozpoczęty roratami staje się też dłuższy, a zwykła ludzka słabość i zmęczenie nakazuje roztropnie skrócić sobie wieczór, a więc zrezygnować z bezsensownych niejednokrotnie filmów czy programów.
   Poza pożytkiem duchowym wczesnego wstawania na roraty jest jeszcze jeden konkretny, przyszłościowy: gdy dzieci nauczą się ofiary dla Boga, nie będzie się trzeba martwić o to, czy kiedyś będzie ich stać na wstawanie do starych i chorych rodziców... Po wielokroć więc warto.

Piękny czas adwentowy
2012-12-02

   Adwent bez wątpienia jest pięknym czasem, jak piękne jest wszystko związane z oczekiwaniem. Cóż z tego, że doskonale znamy cel i wynik owego oczekiwania? Towarzyszy mu przecież rodzaj ekscytującego napięcia, podsycanego przedwczesnym wystrojem świątecznym, gorączką zakupów i nachalną reklamą skierowaną do tych, którzy sami w ogóle nie zdecydowaliby się na zakupy lub mają trudności z dokonaniem wyboru.
   Jednak to, co najważniejsze, rozgrywa się na zupełnie innej płaszczyźnie. Nie wszyscy potrafią to dostrzec. A szkoda... Bowiem ten, który ma przyjść już przemawia do nas: w codzienne liturgii (zwłaszcza podczas rorat), w Księdze Pisma św. (proponowanego do przeczytania zwłaszcza w tym roku) oraz poprzez natchnienia do nas kierowane. I nie ma znaczenia, że już to przeżywaliśmy wielokrotnie. Powtórka nigdy nie jest ta sama. To tak, jak ze sportowcami, którzy wielokrotnie te same ćwiczenia wykonują, by dojść wreszcie do perfekcji. Aby lepiej słyszeć i dokładniej zrozumieć, należy stworzyć sobie odpowiednie warunki. Może więc należy pomyśleć o "medialnej abstynencji"? Jakże to człowiek odpoczywa, gdy odetnie się choćby od telewizora...
   To jednak jeszcze nie wszystko. Boży przekaz domaga się bowiem odpowiedzi. Cóż zaoferujemy naszemu Panu? Oczekuje pewnie zwłaszcza na wyraźne sygnały miłości bliźniego - zwłaszcza tego najbliższego, w rodzinie...

Trzeba do tego wrócić zanim się zacznie
2012-11-25

   Prawda, że brzmi to dość dziwnie. Chodzi jednak o to samo, co przed tygodniem: abyśmy jako wspólnota parafialna w ramach Roku Wiary podjęli zobowiązanie przeczytanie całego Pisma św. w rok. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć jakie to ważne. Św. Hieromim mówił, że nieznajomość Pisma jest nieznajomością Chrystusa. Nie można kochać kogokolwiek, nie znając go. I Chrystusa trzeba pokochać, aby iść za Nim. A bez pójścia za Nim nie można osiągnąć celu najważniejszego - zbawienia.
   W dzisiejszych czasach nie ma już problemu z nabyciem Pisma św. Jakiegokolwiek: format duży, mały; oprawa twarda, miękka, złocona; jednoczy wielotomowe. Dlatego praktycznie jest ono obecne chyba w każdym domu. No właśnie - i co z tego? Czy nie nazbyt często jest ono pokryte kurzem? A ma jest ono Listem Boga do ludzi. Listy wypada czytać... Podejmijmy więc to zobowiązanie i usiłujmy zachęcić do niego wszystkich, na których nam zależy.
   W kolejnych numerach naszego biuletynu będziemy - tak jak powyżej - publikować zadania na kolejny dzień tygodnia. Zakończenie tego zadania w uroczystość Chrystusa Króla w roku przyszłym. Zmobilizujmy się jednak do systematycznej lektury, aby lepiej poznać, a w konsekwencji pokochać naszego Pana, Jezusa Chrystusa. 

Biblia w Roku Wiary
2012-11-18

   Poważnie podeszliśmy, jako wspólnota parafialna, do przeżywania Roku Wiary. Nie chodzi przy tym o sposób jego otwarcia, o przeżywanie transmisji z Rzymu czy też wiszące na kościele banery z tej okazji przygotowane. Wiemy jaka jest sytuacja w naszej Parafii. Wiemy jak wiele osób nie chodzi do kościoła, nie modli się, nie korzysta z dobrodziejstwa sakramentów. Wielu dotkniętych zostało tym, co w ostatniej audiejcji środowej przypomniał pp. Benedykt XVI: „W naszych czasach pojawiło się zjawisko szczególnie niebezpieczne dla wiary: istnieje forma ateizmu, który określamy mianem „praktycznego". Nie zaprzecza on prawdom wiary czy obrzędom religijnym, ale uważa je po prostu za nieistotne dla życia codziennego, oderwane od życia, bezużyteczne."
   Istnieje zatem potrzeba obudzenia w sobie wiary. Jest wiele sposobów dokonania tego. Ojciec Święty przypomniał, że wiarę można odkryć poprzez kontemplację otaczającego nas świata: przecież jest on zbyt skomplikowany i nazbyt sprawny w swej złożoności, by można to tłumaczyć wyłącznie zbiegiem okoliczności. Pomocą może też być zaglądanie wgłąb siebie oraz odczytywanie pragnienia nieskończoności, które jest powszechne.
   Co prawda wiara potrzebna jest nam jedynie tu, na ziemi, niemniej stanowi ona niejako pojazd, na którym wjechać mamy do wieczności, parkując u jej bram... Gdy ktoś znajdzie się na wspaniałym przyjęciu, w dobrym towarzystwie nie myśli przecież o pojeździe, którym się tam dostał. Jednak wcześniejsza troska o niego była warunkiem zażywania rozkoszy.
   Troszczmy się o naszą wiarę, bo może stać się ona środkiem "transportu" nie tylko dla nas. Jednym ze sposobów jej "konserwacji" jest stała lektura Pisma św. Dzięki niej możemy wejść do strefy większego zbliżenia z Bogiem. Bóg bowiem im lepiej poznany, tym bardziej kochany. Nie zawsze sprawdza się to w odniesieniu do ludzi, każdy bowiem człowiek obciążony jest słabościami, które również przy okazji odkrywamy. U Boga to niebezpieczeństwo nie istnieje. Skorzystajmy więc z propozycji codziennego odkrywania Go w Jego liście do nas - w Piśmie św. 

Okazja! Czy śćcowa amnestia!
2012-11-04

   Czas listopadowy to czas szczególnej pamięci o naszych bliskich zmarłych. Wiadomo, że nie chodzi tylko o zadbanie o miejsca ich spoczynku, o nagrobki, ale przede wszystkim o modlitwę w ich intencji. Dobrym sygnałem jest spore zainteresowanie wiernych zbiorowymi Mszami św. za zmarłych, które odprawiamy w czasie szczególnie uprzywilejowanym, czasie - chciałoby się powiedzieć - otwartego nieba. Wiele też wpłynęło kartek na wypominki roczne i tzw. jednorazowe, które tak naprawdę jednorazowymi nie są, bo każdego poleconego naszym modlitwom w ciągu całego miesiąca wspominać będziemy co najmniej kilkakrotnie: podczas różańców odmawianych w oktawie Dnia Zadusznego oraz w dni powszednie listopada po Mszach św. zarówno rano jak i wieczorem. Dla wielu spośród naszych bliskich zmarłych może się zacząć czas wiecznej radości.

Niedziela Misyjna
2012-10-21

   Niedziela Misyjna jest dniem solidarności w całym Kościele powszechnym. Wpisuje się w rozpoczęty niedawno Rok Wiary i w przesłanie o nowej ewangelizacji towarzyszące trwającemu w Rzymie synodowi biskupów. Obchodzimy ją właśnie dziś pod hasłem „Głosić wiarę z radością".
   „Upamiętnienie 50. rocznicy rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II, otwarcie Roku Wiary i Synod Biskupów poświęcony nowej ewangelizacji potwierdzają wolę Kościoła angażowania się z większą odwagą i zapałem w missio ad gentes, aby Ewangelia dotarła aż na krańce ziemi"  pisze Ojciec Święty w orędziu na Światowy Dzień Misyjny. Benedykt XVI podkreśla, jak ważne i potrzebne są nowe formy przekazywania Słowa Bożego. Dodaje, że wszystkie wspólnoty Kościoła muszą czuć się zobowiązane do głoszenia Ewangelii.
   Dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych ks. Tomasz Atłas przywołuje przed Niedzielą Misyjną i całym Tygodniem Misyjnym również słowa Ojca Świętego z listu „Porta fidei" zapowiadającego Rok Wiary. „Dziś potrzeba bardziej przekonującego zaangażowania kościelnego na rzecz nowej ewangelizacji, aby na nowo odkryć radość w wierze i odnaleźć entuzjazm w przekazywaniu wiary" - napisał Benedykt  XVI.
   W Światowym Dniu Misyjnym we wszystkich parafiach świata, również tych najbiedniejszych, ofiary składane na tacę są przeznaczane na Fundusz Solidarności Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary.
   W tym roku sekretariat krajowy Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary przeznaczył na pomoc i finansowanie realizowanych na terytoriach misyjnych projektów 1 139 181, 56 USD. Są to ofiary złożone w Polsce w 2011 r. Dzięki nim utrzymywani są księża i katechiści, współfinansowanych jest również ponad 40 projektów specjalnych, jak budowy i remonty kościołów, kaplic, domów zakonnych czy też formacja osób duchownych i świeckich. 4 projekty dotyczą ewangelizacji poprzez środki audiowizualne. Obecnie na świecie jest 1095 terytoriów misyjnych podlegających Kongregacji Ewangelizacji Narodów. 

Pierwsza niedziela Roku Wiary
2012-10-14

   W ubiegły czwartek papież Benedykt XVI dokonał otwarcia Roku Wiary. Słowo "otwarcie" bardziej tu pasuje niż rozpoczęcie, gdyż nawiązuje do listu apostolskiego Papieża, wydanego przed rokiem a zatytułowanego Porta fidei, czyli podwoje wiary. Inicjatywa ta nawiązuje do roku 1967, w którym papież Paweł VI też ogłosił Rok Wiary w nawiązaniu do 1900 rocznicy męczeńskiej śmierci świętych Piotra i Pawła. Tamto wydarzenie przypadało w konkretnym kontekście historycznym: dało się już słyszeć sygnały tego, co niebawem miało wybuchnąć jako "rewolucja obyczajowa", zwana też niekiedy "rewolucją seksualną". Był to bunt przeciwko tradycyjnemu porządkowi zarówno na bazie obyczajowej, jak i wychowawczej - bunt młodzieży przeciwko posłuszeństwu  rodzicom i nauczycielom ("zabrania się zabraniać!"). Jeśli dotknęło to tak fundamentalnego porządku, zrozumiałym jest, że objawiało się również w sferze wiary jako nośnika tradycyjnych wartości.
   Obecny Rok Wiary, ogłoszony w 50. rocznicę rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II i 20. rocznicy wydania Katechizmu Kościoła Katolickiego jest odpowiedzią na kryzys życia duchowego i religijnego na świecie. Adresatami Roku Wiary są przede wszystkim ludzie o silnej wierze - mają dawać o niej świadectwo i pociągać ku Bogu. Dalej, czas ten dany jest zobojętniałym i stojącym na obrzeżach Kościoła. Ci zyskują okazję do wkroczenia na nowo w obszar przygody z Bogiem, również za sprawą tych pierwszych. Wreszcie Rok Wiary dany jest "stojącym z dala", aby zrozumieli jak wiele tracą.
   Papieski list Porta fidei miał nas przygotować do konkretnych działań w tym roku. Kongregacja Doktryny Wiary miała w ślad za tym przygotować konkretne wskazania na ten czas. Pośród myśli przedstawionych przez tę Kongregację odnajdujemy zachętę do czytania i medytacji papieskiego listu Porta fidei. Jest tam też zachęta do celebrowania liturgii z większym zaangażowaniem, aby ją przeżywać jako misterium spotkania z żywym Bogiem. Kapłani mają więcej uwagi poświęcić studium dokumentów soborowych i wykorzystać jego owoce w działaniu duszpasterskim. Czas ten będzie dobrą okazją do propagowania i rozprowadzania Katechizmu Kościoła Katolickiego. Należy też popierać misje ludowe i inne inicjatywy w parafiach i w miejscach pracy, by obudzić refleksję nad stanem wiary. Problem wiary ma też stanowić szczególną intencję modlitw dla wspólnot kontemplacyjnych. W tym czasie należy też jeszcze bardziej zaangażować ruchy i stowarzyszenia w dodatkowe inicjatywy dla rozbudzania wiary. Jest on wreszcie wezwaniem wszystkich wiernych do odnowy przeżywania i przekazu wiary.
   Na uwagę zasługuje papieskie, poetyckie spostrzeżenie, że Rok Wiary jest wyruszeniem w długą drogę Kościoła, by w końcu powrócić do ducha czasów apostolskich. Zdanie to pozbawia złudzeń - oczywistym jest bowiem, że tak krótki czas nie wystarczy do przywrócenia Bożego porządku w naszych środowiskach. Staje się jasnym, że podejmujemy w ten sposób działania istotnie bardzo długofalowe, ale nastąpił wreszcie początek. Teraz potrzebna będzie wiara i konsekwentne działania podejmowane na jej fundamencie.
   Ojciec Święty, doskonale rozumiejąc zagrożenia stąd wynikające, mogące objawiać się znużeniem, wypaleniem a nawet powrotem, mówi o potrzebie takiego ukazania drogi wiary, aby dać ludziom entuzjazm i radość trwania przy Chrystusie. Mówi też, że nie można się zgodzić, aby sól zwietrzała i światło gasło.
   W dokumentach przygotowujących na przeżywanie Roku Wiary mówi się więc o zbyt pasywnym charakterze przeżywania naszej drogi wiary. Jesteśmy zbyt mało ofensywni, zamykając się w najlepszym wypadku w naszych izdebkach, dających nam schronienie przed zgorszeniem tego świata. Świat jednak zawsze był źle usposobiony do najwyższych wartości i ich propagatorów, a mimo to Pan Jezus przemierzał ten świat wchodząc również do miast, które nie chciały go przyjąć. Niekiedy były to spotkania z ludźmi z pozoru przypadkowe, a przecież efektywne jak na przykład rozmowa Chrystusa z Samarytanką. Owocem tej rozmowy było nie tylko nawrócenie samej kobiety, ale też sprowadzenie do Mistrza innych ludzi, którzy przybyli w to samo miejsce na słowa świadectwa Samarytanki. W ten sposób rozprzestrzeniało się Słowo Boże. Tak może być i dziś, ale trzeba najpierw samemu dogłębnie uwierzyć, uporządkować w sobie to, co poznane, żyć tym, w co uwierzyliśmy i dawać radosne świadectwo życia w jedności z Bogiem, który nas kocha. Na podkreślenie zasługuje słowo "radosne". Niektórzy bowiem wierzący stylem życia, sposobem bycia i dialogu są w stanie raczej odstraszyć od Bożych dróg. Potrzeba więc wiele światła i mocy Ducha Świętego, aby Rok Wiary nie stał się jedynie hasłem powtarzanym przez kilkanaście miesięcy. Poczujmy się wszyscy odpowiedzialni za wielką misję wracania do pierwotnej gorliwości.

Matczyne róże
2012-09-30

Tak - chodzi o te "kwiaty", które dla każdej matki są najcenniejsze. Doskonale pamiętamy owe, w zasadzie retoryczne pytania, stawiane matkom przed ich świętem. Odpowiedź zwykle była ta sama: Ja to mam wszystkiego dosyć, wystarczy mi wasza obecność. I nie była to jedynie kurtuazja. Dla matki pełna miłości obecność dziecka jest naprawdę najważniejsza.
   To w odniesieniu do naszych ludzkich matek, a cóż powiedzieć o tej Niebieskiej? W swoich wizerunkach w licznych kościołach, w tym i u nas, jest ona otoczona pięknymi kwiatami. Mogą one tworzyć atmosferę, ale z pewnością nie wystarczają. Dla Niej również najpiękniejszą jest obecność i częste zwracanie się do Niej. Szczególnie umiłowaną grupą dzieci są te, które tworzą żywe "kwiaty"  - Róże Różańcowe. Są to dzieci szczególnie przez Nią ukochane. Dziękować możemy Bogu, że takich "bukietów" mamy w parafii sześć, ale przecież wiadomo, że z łatwością i bez żadnych kosztów można by tę liczbę podwoić... To przecież tylko jedna dziesiątka różańca odmawiana każdego dnia. Można ją dołączyć do wieczornego pacierza, albo nawet odmówić w drodze do szkoły, czy do pracy. Jakże wielką radość można by sprawić Matce tak niewielkim kosztem. W Jej imieniu - zapraszamy. Wszystkich...

Czwartek
25 kwietnia 2024
Okres zwykły
7:30 - Msza św.
Intencja: ++ Andrzej i Aniela Dymitrów oraz rodzice z obojga stron
18:00 - Msza św.
Intencja: ++ Bp Jan Bernard Szlaga (12. r. śm.) oraz ks. Stefan Radtke, ks. Paweł Lubiński, ks. Robert Rompa, ks. Jan Cibura i ks. Jerzy Więckowiak

(c) copyright 2009 - 2011 by Parafia Chrystusa Króla w Gdyni Małym Kacku