Wesprzeć nie - obecnych | 2021-10-31 |
Kogo? Tych, których już pośród nas nie ma, choć nie rozpłynęli się w niebycie i nadal trwają. O, gdyby już byli w niebie! Tego jednak nie wiemy i dlatego zwykliśmy myśleć o naszych zmarłych jako o cierpiących w czyśćcu. Wielu świętych mistyków zostawiło nam liczne świadectwa o niewyobrażalnych cierpieniach dusz tam będących. Gdybyśmy chcieli to porównać do bólów fizycznych, wywołanych choćby chorobą nowotworową, to nikt nie zdołałby nas powstrzymać przed dostarczeniem potrzebującej osobie środków uśmierzających mękę. Działamy tak dopóty, dopóki śmierć nie wyrwie duszy z ciała. Potem nie słychać już jęków, narzekania i wołania o pomoc. Nie zdobędzie się na to ciało podległe rozkładowi. Inaczej jest z duszą. Ta jest już w innym wymiarze i tylko dlatego jej błagalne wycie nie jest słyszalne. Zaledwie nielicznym dane było odebrać stamtąd strzępy informacji. | |
Módl się za nami grzesznymi | 2021-09-26 |
Październik to miesiąc poświęcony Matce Bożej Różańcowej. Dzisiaj, wobec nabrzmiałych problemów rodzinnych, gospodarczych, społecznych i politycznych, Różaniec może być naszą mocą, ostoją i ratunkiem. To bezcenna broń duchowa, modlitwa ceniona i praktykowana przez wielu świętych. Czasy potopu szwedzkiego, zaborów, powstań i wojen - to była olbrzymia mobilizacja do modlitwy różańcowej i - dodajmy - jakże skuteczna! Niedawno wspominany św. Ojciec Pio mawiał: Kochajcie Maryję i starajcie się, by Ją kochano. Odmawiajcie zawsze Jej różaniec i czyńcie dobro. Dzięki tej modlitwie szatan spudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze. Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi. Z kolei św. Jan Maria Vianney był przekonany, że Jedno tylko Zdrowaś Maryjo dobrze powiedziane wstrząsa całym piekłem. Ciekawego spostrzeżenia dokonał założyciel Opus Dei, św. Josemaria Escriva: Różaniec Święty to potężna broń. Używaj jej z ufnością, a skutek wprawi cię w zadziwienie Różaniec jest szczególnie ważny dla tych, którzy pracują umysłowo lub studiują. Gdyż owo pozornie monotonne szczebiotanie dzieci do swej Matki w modlitwie do Najświętszej Maryi Panny niszczy wszelki zarodek próżności i pychy. Wypadałoby tu przywołać chociażby św. Jana Pawła II, który całkowicie zawierzył się Maryi i dlatego z różańcem się nie rozstawał. Nie inaczej wyglądało życie bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który zachęcał do oddania się Jej w macierzyńską niewolę miłości. Te jednak przykłady są nam znane. Ważne, by przekuć je w praktykę modlitewną. Święci nie zostali nam dani po to, by ich podziwiać, ale by ich naśladować. Dlatego w tym szczególnie trudnym czasie dla świadków Chrystusa, mając świadomość boleści, jakie cierpi nasza Matka od swych zagubionych dzieci, próbujmy dawać Jej chwile osłody, biorąc do swych rąk różaniec - indywidualnie, w swoich rodzinach, wspólnotach, podczas nabożeństw w kościele. Nie lękajmy się też wejść do wspólnoty Żywego Różańca. To nic nie kosztuje - poza codziennym odmówieniem zaledwie jednej dziesiątki różańca świętego. W ten sposób tworzymy żywą tarczę przeciwko pociskom złego ducha, któremu zresztą Maryja i tak zdepcze głowę. | |
Eucharystia daje życie | 2021-09-19 |
Pod takim hasłem przeżywamy już drugi rok trzyletniego programu duszpasterskiego w Polsce, którego mottem na rok 2020/2021 są słowa: Ojciec Mój da wam prawdziwy chleb z nieba. (J 6,32) Pierwszą niedzielą kolejnego adwentu rozpoczniemy trzeci rok tego cyklu pod hasłem Posłani w pokoju Chrystusa. Wszystko to jednak nakierowane będzie wciąż na największy ze skarbów, jakie w posiadamy w Kościele - Najświętszy Sakrament. | |
Marnowanie czasu... | 2021-09-05 |
W dużym obiekcie dawnego Collegium Leoninum w Wejherowie funkcję nieformalnego dozorcy objął (dziś już śp.) pan Zygmunt, emerytowany stoczniowiec. Nie narzekał na brak zajęć, choć czasem mógł sprawiać wrażenie człowieka nazbyt szanującego pracę... Zanim zabrał się do czegokolwiek, długo myślał nad możliwymi skutkami poszczególnych wariantów ewentualnego działania. Zdarzało się, że uczestniczyłem wraz z nim w jakichś drobnych przedsięwzięciach. Trzeb się jednak było pilnować, by nie poczynić uwagi w stylu: No, panie Zygmuncie, zaczynamy - szkoda czasu. Gdy zaś do tego doszło, wówczas on, z właściwym sobie spokojem odpowiadał: Proszę księdza, praca dobrze zaplanowana jest już w połowie wykonana. Czas poświęcony na przemyślenie tego, co mam zrobić nie jest zmarnowany - chroni przed ewentualnymi błędami i przed marnotrawstwem. Najpierw solidnie przemyśleć, potem dopiero działać - oto mądrość starej szkoły, która wielu doprowadziła wręcz do zbawienia. Gdy odwiedziłem kiedyś znajomego stolarza, widziałem jak to działa: on już wszystko przemyślał poprzedniego wieczora po fajrancie. Kiedy rano pojawili się w warsztacie jego trzej pracownicy oraz dwóch uczniów, on już wydawał polecenia, kto w danym dniu miał co wykonać. Co prawda, idąc do pracy, mniej więcej wiedzieli, czego się spodziewać, to jednak dyspozycje majstra rozwiewały wszelkie wątpliwości. W większych firmach normę stanowią narady dyrektorskie, kolegia redakcyjne, rady pedagogiczne itp. - właśnie po to, by każdy z uczestników dużego przedsięwzięcia, wiedział co ma robić, by nie było marnotrawienia czasu, materiału czy sprzętu. To wszystko doskonale rozumiemy. A jeśli chodzi o nasze życie? Jak mam przeżyć dzień i kolejny tydzień? Czym zająć się w danej chwili? Jak nie zmarnować tego dobra, które jest jedyne i niepowtarzalne - życia? SZEF czeka... W każdą niedzielę i każdego dnia. Drzwi jego domu są otwarte codziennie, a bywa, że i nocami. W ciszy i spokoju pozwala nie tylko przemyśleć to, co pragniemy wykonać, ale też podpowie i pokaże najwłaściwszy kierunek działań. Pana Boga nie należy mylić ze Ścianą Płaczu, w której zagłębienia wciska się karteczki z prośbami o rozwiązanie problemów wyciskających łzy z oczu. On jest nie tylko najlepszym w świecie Szefem i Przyjacielem - jest Pomocnikiem, Doradcą. Smutne jest to, że tak niewielu rozumie logikę śp. pana Zygmunta, dotyczącą marnowania czasu na przemyślenie po to, by uniknąć błędów i cieszyć się lepszymi efektami działań. | |
Niewdzięcznicy | 2021-06-20 |
Tytuł niewdzięcznika raczej powinien doskwierać, powinien boleć. Najczęściej jednak ów ból pojawia się wtedy, gdy sami doznajemy niewdzięczności. Wtedy zaczyna się (niekiedy mimowolny) rachunek strat poniesionych dla tej czy innej osoby w postaci włożonego wysiłku, poświęconego czasu i dóbr materialnych. Doświadczenie niewdzięczności staje się wówczas bolesne... Dlatego dobrze jest uczyć wdzięczności już małe dzieci. Dobrze, jeśli umieją wydobyć z siebie (sam byłem świadkiem takiej sytuacji): Dziękuję, mamusiu, za pyszny obiadek. Pomijając to, co dzieje się wówczas w sercu mamusi, to serce malucha doskonali się w cennej umiejętności. Pewna pani mówiła kiedyś z szczerością: Gdy wysiadam z autobusu, to zawsze podziękuję kierowcy, gdy zaś nie ma takiej możliwości, to przynajmniej „Zdrowaśkę" za niego odmówię. Też piękny zwyczaj. Dotyczyć to powinno wszystkiego - jeśli nie z motywów religijnych, to przynajmniej przez kulturę osobistą. Jedno i drugie świetnie łączy się w staropolskim Bóg zapłać. Szkoda, że ta niebieska waluta zostaje coraz częściej wypierana przez zwykłą ludzką wdzięczność, bo Pan Bóg naprawdę odpłaca... Cóż tu mówić o wdzięczności względem ludzi, gdy ma się do czynienia z Bogiem samym, któremu winniśmy nieustanną wdzięczność i to za wszystko: za życie, za świat, za czas pokoju, za brak głodu, za Kościół, za sakramenty itd.. | |
Pozostanę... aż do skończenia świata | 2021-05-30 |
W szkole katedralnej św. Marcina w Tours od roku 1029 nauczycielem gramatyki i retoryki był Berengar, kanonik tamtejszej katedry, od roku 1040 rektor wspomnianej szkoły, a ostatecznie archidiakon w Angers. Miał on problem z wiarą w realną obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Dał temu wyraz w swoim (jedynym zachowanym) dziele z 1049 r. De sacra coena adversus Lafrancum. Twierdził on, że przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa jest niemożliwa, ponieważ uwielbione Ciało Chrystusa znajduje się w niebie, a więc nie może równocześnie przebywać na ziemi, i to w wielu miejscach. Komunię św. rozumiał zaś jako duchowe przyjmowanie Chrystusa. Nauczanie jego zostało potępione, a on sam okrzyknięty heretykiem. W roku 1208 pewna augustianka z klasztoru Mont Cornillon w diecezji LieOge w Belgii (późniejsza bł. Julianna) miała dziwną wizję: księżyc w pełni z wyraźną ciemną plamą. Później Pan Jezus wyjaśnił jej, że ta plama to brak święta ku czci Eucharystii w kościelnym kalendarzu. Wiadomo, że Boże młyny wolno mielą, dlatego dopiero w 1240 roku biskup LieOge - Robert wydał dekret ustanawiający to święto w swojej diecezji w drugą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego. W 1264 r. papież Urban IV bullą Transiturus de hoc mundo ustanowił święto Bożego Ciała dla uczczenia Jezusa obecnego w Eucharystii. Śmierć Urbana IV uniemożliwiła ogłoszenie bulli. Jego wolę wypełnił dopiero papież Jan XXII w 1317 r. Początkowo obchodzone ono było pod nazwą festum Eucharistiae (święto Eucharystii), obecna nazwa jest późniejsza. Choć w Boże Ciało sytuację mamy nieco lepszą niż przed rokiem, to i tak trudno jest powielić to, co przez wiele lat dawało okazję do uczczenia naszego Pana barwnym, malowniczym i pełnym pobożności widowiskiem, jakim są procesje Bożego Ciała. Zdaje się jednak, że owe procesje stanowią jedynie pretekst do głębszych refleksji na temat obecności naszego Pana w kruszynie Chleba. Tabernakula, z których zbyt łatwo zrezygnowali protestanci, są prawdziwym skarbem. W każdej chwili dnia możemy wpaść do Chrystusa, mając świadomość, że nie trafiliśmy do pustej świątyni, ale że On tam nieustannie na nas czeka. Modlitwa w kościele wypełnionym Jego obecnością nie tylko daje poczucie bezpieczeństwa, nie tylko napełnia pokojem, ale odnawia w nas samych przekonanie o tym, że jesteśmy kochani. Kochajmy Go i my. | |
Kochajmy nasz Kościół | 2021-05-23 |
Myśl zdaje się być oczywistą i nie trzeba jej przypominać. Chyba... Nadarza się jednak okazja: Zesłanie Ducha Świętego. Sobór Watykański II przypomina, że Kościół począł się w łonie Najświętszej Maryi Panny, zrodził się z przebitego boku Chrystusa na krzyżu, a objawił się światu w dniu Pięćdziesiątnicy. To właśnie ów pretekst, dla którego ośmielam się podjąć temat umiłowania Kościoła. | |
Ześlij światła Twego strumień | 2021-05-23 |
Często modlimy się do Boga Ojca, pewnie jeszcze częściej do Pana Jezusa, nie zapominamy w chwilach niedoli o Matce Bożej, ale trochę za mało pamiętamy w swoich, prywatnych modlitwach o Duchu Świętym. | |
Abyśmy byli jedno | 2021-05-15 |
Dziś, co prawda, obchodzimy Wniebowstąpienie Pańskie, ale już za tydzień uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Podkreśla ona nie tylko wartość darów zesłanych na ziemię wraz z trzecią Osobą Boską, ale też wartość wspólnoty, bez której człowiek po prostu żyć nie może. Dlaczego? To proste: skoro stworzony został na obraz i podobieństwo Boga będącego jednością trzech Osób, to nie może tego podobieństwa w sobie nie odczuwać ani też nie odzwierciedlać. Nikomu z nas nie jest obce pragnienie tak zwanego świętego spokoju - chodzi o nawarstwianie się spraw i problemów, które - choć żyją swoim życiem - to w ich tle dokonuje się tak wiele drobnych operacji (kłótnia wśród dzieci, nie opłacony rachunek, choroba teściowej itd.), że w pewnym momencie budzi się w nas gorąca tęsknota za jednym - świętym spokojem. Gdy jednak taki się nadarzy, choćby z powodu jakiegoś wyjazdu naszych domowników, to już po dwóch dniach boleśnie dokucza nam ten spokój, brak relacji i osobowych komunikacji... To jeden z dowodów na to, że pomyślani zostaliśmy jako istoty społeczne. Społecznością podstawową i naturalną jest rodzina, w której uczymy się kochać, współczuć, cierpieć i współcierpieć, troszczyć się o siebie nawzajem oraz wspólnie wzrastać. Pan Bóg jednak, wpasowując każdego człowieka w swój bardzo skomplikowany plan dla świata, pobudza do innych jeszcze działań na rzecz wspólnot. Jedną z nich jest wspólnota parafialna. Sobór Watykański II, w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele, przypomina, że spodobało się Bogu zbawiać ludzi nie pojedynczo, ale we wspólnocie. Wspólnota zaś wspomaga wzrastanie, koryguje wady, budzi wrażliwość, prowokuje do wielkodusznego myślenia o innych, uświadamia nam własną ograniczoność, buduje zaufanie, uczy modlitwy za siebie i za innych oraz tworzy środowisko duchowej formacji. Tak zbudowana i wciąż pobudzana przez Duch Świętego wspólnota jest warunkiem zdrowego współistnienia i wzajemnego umacniania na drodze do wieczności. Bynajmniej nie żyje ona wyłącznie wartościami duchowymi. To one właśnie uwrażliwiają poszczególnych jej członków na działanie - zarówno na rzecz parafii jak i poszczególnych jej członków. To naprawdę działa. Oby jak najwięcej spośród nas odczuło głód wspólnoty oddanej Duchowi Świętemu. | |
Zgromadzeni na Świętej Wieczerzy | 2021-04-25 |
Światowy Dzień Modlitw o Powołania obchodzony był po raz pierwszy 12 kwietnia 1964 r. z inicjatywy papieża Pawła VI. W ten sposób po raz 58. jesteśmy zachęcani do modlitwy w intencji powołań do życia kapłańskiego, konsekrowanego i misyjnego. W naszej Ojczyźnie przeżywamy ten dzień pod hasłem Zgromadzeni na Świętej Wieczerzy. Chodzi nie tylko o to, aby ważne decyzje - a wybór drogi życiowej do takich właśnie należy - opierać na bliskiej relacji z Chrystusem. Niezwykle ważne jest również to, że ten sam Pan Jezus, który daje się nam jako Pokarm podczas Świętej Wieczerzy, rozgląda się wokół i pytające spojrzenie posyła wielu młodym ludziom w nadziei uzyskania pozytywnej odpowiedzi na zachętę Pójdź za Mną. Pan nikogo nie przymusza, a jedynie daje znaki i zachęca. Stąd wynika ogromna rola zwłaszcza rodziców, ale i wychowawców, czy samych kapłanów we właściwym odczytywaniu swego powołania. Dziś - nie tylko za sprawą mediów - rozprzestrzenił się model życia znany już z historii Carpe diem! (Łap dzień! Korzystaj z chwili) Nie ma w nim miejsca na poświęcenie, na ofiarę czy dar z siebie. Owszem, propagowanie idei wolontariatu otwiera również młode serca i umysły na potrzeby osób znajdujących się w trudnej sytuacji. Najczęściej ma to jednak charakter akcyjny. Tymczasem w życiu (o jakimkolwiek powołaniu by mówić) konieczne są takie cechy jak systematyczność, wierność i wytrwałość. Takich ludzi potrzebuje Pan Bóg szczególnie na drogach ewangelizacji. Pewnie dlatego papież Franciszek, w orędziu na dzisiejszy Dzień Modlitw o Powołania, wskazuje na św. Józefa zwracając uwagę na jego serce otwarte, zdolne do wielkiego zaangażowania, hojne w dawaniu siebie. Podkreśla też, że nie ma wiary bez ryzyka i tylko odłożenie na bok własnych planów i wygód pozwala prawdziwie powiedzieć Bogu tak. Ponadto - dodaje papież - Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację. Błagajmy więc Boga o takie powołania - zwłaszcza z naszej wspólnoty. |