Licznik odwiedzin: 23491962
Zamyślenia
Rodzina parafialna
2020-08-09

Zdawać by się mogło, że to taki banał: rodzina parafialna. Owszem, wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami w Chrystusie Panu - jak to często słyszymy - ale niewielu wie cokolwiek o członkach tej rodziny, niektórzy skrzętnie jej unikają albo zupełnie nie przyznają się do niej. A ona przecież jest i trwa. Wydarzenia ostatnich dni wymownie o tym przekonują. 

Najświętsze Ciało i Krew
2020-06-07

   Pamiątkę ustanowienia Najświętszego Sakramentu obchodzi się w Kościele w Wielki Czwartek. Wtedy jednak Pan Jezus rozpoczyna swoją mękę. Dlatego w XIII wieku zaczęto obchodzić osobne święto Bożego Ciała, aby za ten niezwykły dar Chrystusowi w odpowiednio uroczysty sposób podziękować.   

Nareszcie razem
2020-05-31

 Czas pandemii niewątpliwie zburzył wysiłek jednoczenia wspólnoty parafialnej. Narzucone limity ograniczyły i tak nie najlepszą frekwencję niedzielnych Mszy św. Niektórych ta sytuacja boleśnie rozgoryczyła, innym zaś uciszyła sumienia, ale wszystkich nas wpędziła (przynajmniej w początkowej fazie) w stan wysokiej niepewności. Jeśli naprawdę przyczyniło się to do ożywienia pobożności rodzinnej, to chwała Bogu. Jeśli nie - to okazja została zaprzepaszczona.

    Dzięki Bogu od dziś wracamy do (prawie) normalnych warunków. Gdyby nie to, że wciąż jeszcze należy w kościele zakładać maski, to byłoby całkiem znośnie. Większość z nas spogląda na nie jako na przedmiot upokorzenia, choć wygląda na to, że niektórzy tak się do owych masek zdążyli przyzwyczaić, że chyba i w trumnie zażyczą sobie ich założenia...

   Poważnie zaś mówiąc, czekamy tylko na dekret arcybiskupa w sprawie możliwości wznowienia spotkań dla parafialnych grup formacyjnych, co w najbliższym czasie będzie chyba możliwe. Tymczasem wdzięczni jesteśmy Bogu nie tylko za możliwość bezlimitowego uczestniczenia w Mszach św. ale też za to, że dokonało się w to w Święto Jedności - Zesłanie Ducha Świętego.  

Rola Ducha Świętego u wierzących
2020-05-24

   Co prawda uroczystość Zesłania Ducha Świętego dopiero za tydzień, ale właśnie dlatego dzisiejsza niedziela tworzy odpowiedni klimat do rozmyślań nad Jego rolą w życiu człowieka wierzącego.   Od dziecięcych lat wiemy, że istnieje. Uczą tego rodzice, pomagając dziecku czynić - początkowo niezdarny - znak krzyża świętego. Z czasem przenikać zaczyna do świadomości, że to nie jeden z Bogów, ale prawdziwy Bóg - tyle że Jego Trzecia Osoba. Na dalszym etapie dorastania okazuje się, że jest bardzo przydatny jako Duch Mądrości... Niestety, zdecydowanie więcej czasu zabiera oswojenie się z myślą, że jest On jednak przede wszystkim Miłością, czynnikiem jednoczącym trzy Osoby w jednym Bogu.

   Każdy świadomy katolik, czujący odpowiedzialność za własne i innych zbawienie, próbuje konstruować swój profil pobożności najlepiej jak potrafi. Niektórzy zawierzają swe życie Matce Najświętszej, inni czczą szczególnie Najświętsze Serce Pana Jezusa, jeszcze inni powierzają się św. Józefowi itd. Rzadko jednak odpowiednie dla siebie miejsce znajduje w naszym życiu Duch Święty. To powinno się zmienić. Winniśmy Go wzywać nie tylko w chwilach popadnięcia w tarapaty intelektualne czy psychologiczne. On powinien stać się motorem każdego naszego działania - z prostego względu: skoro jest Duchem Miłości, to ideałem byłoby, gdyby każda nasza myśl, słowo i czyn pochodziły właśnie od Niego.

    Najbliższa sobota stworzy okazję do modlitwy w tej intencji. Po Mszy św. wieczornej we wspólnocie modlitwy będziemy mogli rozgrzewać serca, zapraszając jednocześnie owego Ducha do kierowania nami.

Droga Krzyżowa
ks. Piotr Pawlukiewicz
2020-04-05

 

Przyjacielu, po coś przyszedł?...

Przyjacielu, po coś przyszedł?...

Przyjacielu, po coś przyszedł?...

 

   To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpoczniemy Drogę Krzyżową w tym uświęconym miejscu, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Dlaczego podjąłeś trud podróży? Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni.

 

Przyjacielu, po coś przyszedł?

Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu...?

Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu....?

Czy mamy wrócić do domów?

 

   Jezus zapytał kiedyś swoich uczniów: Czy możecie pić kielich, który ja mam pić? I sam odpowiedział: Kielich mój pić będziecie. Tak powiedział swoim uczniom. Uczniowie dostąpią uczestnictwa w tajemnicy krzyża. Tylko uczniowie. Idźmy więc, za krzyżem. Pokorni, uważni, skupieni. Idźmy na kolejną lekcję miłości.

 

                                          STACJA I

 

PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY

 

   Przekonywano kiedyś, że wśród nas najwięcej lekarzy, bo każdy zna się po swojemu na chorobach i ich leczeniu. Ale to błąd. Stokroć więcej wśród nas sędziów. Ktoś zajechał samochodem drogę - to prymityw. Ktoś źle załatwił sprawę - jest beznadziejny. Ktoś ma inne poglądy - jest całkiem bezsensowny. To już nie sądy dwudziestoczterogodzinne. To sądy dwudziestoczterosekundowe. Spojrzenie. Odruch. Wyrok. A Chrystus tak mocno podkreślał: Nie sądźcie! Bo tylko Bóg przenika i zna człowieka. Każde sądzenie brata jest pychą. A pycha ludzka jest tak wielka, że człowiek porwał się, by sądzić Boga. Ślepy Piłat osądzał Syna Bożego. Ten człowieczek chciał sądzić „światłość ze światłości\\\". Ziarno piasku z dna morza chciało ogarnąć ocean.

 

   Piłat może i starał się uwolnić Jezusa, ale ten tłum tak bardzo domagał się wyroku. Może ktoś mówić: w zasadzie to staram się być chrześcijaninem, ale ten tłum wokół mnie tak głośno krzyczy o antykoncepcji, o eutanazji, o aborcji, o in vitro. Oni tak głośno krzyczą u mnie w biurze, na uczelni, w firmie, że ja milczę i dyskretnie umywam ręce.

 

   Nie umyli rąk, liczni w dziejach ludzkości, uczniowie Jezusa. Od wieków poznaje się ich po czystych dłoniach. Oni, tak jak Chrystus, nie wydali wyroku. Oni go przyjęli.

 

STACJA II

  

PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA

 

   Jezus w swoim nauczaniu wyjaśniał ludziom wiele kwestii, ale nie udzielił odpowiedzi na najbardziej nurtujące człowieka pytanie: dlaczego krzyż, dlaczego cierpienie?

Ks. Jan Twardowski napisał kiedyś taki krótki wiersz:

Dlaczego krzyż?

Uśmiech.

Rana głęboka

Widzisz,

to takie proste

kiedy się kocha.

 

   Nie zrozumie krzyża egoista, człowiek szukający tylko swoich spraw. Będzie krzyż przeklinał i odrzucał. Zamknięte pozostaną dla niego słowa Zbawiciela mówiące o słodkim jarzmie i lekkim brzemieniu. Nazwie je nielogicznymi.

 

   Dawno temu naukowcy zauważyli, jak małe ptaszki wyruszając w drogę przez morze chwytają w dziób niewielkie gałązki. Dlaczego to czynią? - zastanawiano się. Przecież to utrudnia im lot. Przecież to dla nich poważne obciążenie. Zagadka się rozwiązała, kiedy spostrzeżono, iż te Boże stworzenia, znużone wielogodzinną podróżą rzucają gałązkę na powierzchnię morza, siadają na niej, odpoczywają, a potem kontynuują swoją wędrówkę.

 

   A może nam w życiu bywa tak ciężko, ponieważ nieustannie zabiegamy o to, by było nam lekko?

   Ks. Jan Twadrowski napisał jeszcze kiedyś, że krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej...

 

STACJA III

  

PAN JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA

 

   Są trzy takie stacje na drodze krzyżowej, które nazywają się upadek Jezusa. Ale one powinny się nazywać powstanie Jezusa. Bo to, że upadał, to tylko wyczerpanie, zmęczenie mięśni, utrata równowagi. To, że powstał, to czysta miłość.

 

   Dziś świat fascynuje się upadkami człowieka. Ludzie chcą podejrzeć grzech, pokazać grzech. Z detalami, z różnych ujęć. A wszystko w imię przekonania: taka jest prawda, tacy jesteśmy. Księga Apokalipsy mówi, że imię szatana to oskarżyciel, bo on dzień i noc oskarża braci naszych. To on tak mocno koncentruje uwagę ludzi na grzechach i ukazuje je jako mur nie do pokonania. A wszystkie upadki świata, grzech Ewy, Adama, Kaina, wszystkie zdrady, zabójstwa, bluźnierstwa, zbrodnie wszystkich totalitaryzmów, cała obrzydliwość ludzkiej grzeszności jest obmyta jedną kroplą krwi Chrystusa.

 

   To dlatego, że Chrystus wtedy powstał i dźwignął krzyż, dźwignął nasze grzechy, dziś każdy z nas może usłyszeć te najpiękniejsze na świecie słowa: i ja odpuszczam tobie grzechy.

 

 

STACJA IV

  

PAN JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ

 

   Do Maryi zapewne docierały słowa, które dla każdej matki są najboleśniejsze: twój Syn odszedł od zmysłów. Szatan chciał przeniknąć jej duszę mieczem bolesnego oszczerstwa, że jej Syn oszalał. Ale Ona mocno rozpamiętywała słowa Elżbiety napełnionej Duchem Świętym wypowiedziane przed laty: błogosławiony jest owoc twojego łona. BŁOGOSŁAWIONY. Dobry, prawy, pełen światła. Ona wierzyła Bogu, nawet wtedy, kiedy jej Syn był miażdżony cierpieniem na Drodze Krzyżowej. Nie ratowała Go, nie chciała wyrwać Go z rąk oprawców, ale dała Mu coś więcej: zrozumienie i zaufanie. Ona jedna, tam, w tym tłumie wierzyła, że ta męka wpisana jest w ogrom planów Bożych.

 

   To takie ważne widzieć swego bliźniego w perspektywie zamysłów Stwórcy. Jest tak wtedy, gdy matka zostawia dorosłe dziecko, by mogło spełnić Boże powołanie. Gdy małżonkowie nawet w kryzysie miłości modlą się za siebie. Tak naprawdę syna, córkę, męża, narzeczoną można kochać tylko na Drodze Krzyżowej oddając ukochanego człowieka Bogu.

 

   Abrahamie z góry Moria, Matko siedmiu synów z księgi Machabejskiej, Maryjo z Golgoty uczcie nas czym różni się miłość od uzależnienia.

 

STACJA V

  

SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI

 

   W ścisłym sensie Szymon Cyrenejczyk nie niósł krzyża. Niósł tylko ciężki kawał drewna. Bo żeby nieść krzyż, trzeba tego gorąco pragnąć, trzeba tego chcieć. Jezus zawsze mówił: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż. A jarzmo Jezusa nie było jarzmem Szymona. To nie była jego sprawa. Żołnierze zmusili go, by je dźwigał. Fundamentem niesienia Chrystusowego krzyża jest nasza zgoda, nasze „tak\\\". Dlatego każda droga krzyżowa rozpoczyna się od pytania: czy chcesz?

 

   Kiedyś bardzo ciężko chory chłopiec zapytał swoją mamę: Mamusiu, dlaczego mnie tak boli? Kobieta odpowiedziała pytaniem: a gdyby Pan Jezus poprosił cię, byś cierpiał dla Niego, czy zgodziłbyś się? Tak - odpowiedział chłopczyk. No to Cię poprosił.

 

   Bracie i siostro, a gdyby ciebie Chrystus poprosił?

 

STACJA VI

  

WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI

 

   Wielu użalało się nad Chrystusem, ale tylko Weronika podeszła, by obetrzeć Mu twarz. Może to ją wspomniał po latach św. Jan, kiedy pisał w swoim liście, byśmy nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Jak łatwo można zagubić chrześcijaństwo we wzniosłej teorii i pięknych sformułowaniach. I to chyba grozi szczególnie ludziom mocno związanym z religią. Charles Peguy napisał kiedyś: Są tacy, którzy ponieważ nie należą do człowieka, myślą, że należą do Boga. Sądzą, że kochają Boga, ponieważ niczego nie kochają. Ewangelia domaga się konkretu. Bo można kochać świat, ludzkość, Kościół i nie kochać nikogo. A gdyby tak usiąść i napisać imiona i nazwiska tych, których kochamy. A potem skreślić matkę, ojca, brata, dziecko, przyjaciela, bo przecież poganie też kochają najbliższych. Ile osób by na tej kartce pozostało? A byłoby tam imię skazańca z Golgoty?

 

   Przed laty w jednej z gazet ukazało się niecodzienne ogłoszenie. Pewien żołnierz, trzymający wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza dziękował w nim nieznanej kobiecie, która w upalny, letni dzień otarła mu pot z twarzy. Wtedy, stojąc na baczność, nie mógł powiedzieć ani słowa. Teraz chciał okazać jej wdzięczność. Ile miłości jest w geście otarcia twarzy bezradnemu człowiekowi. Jezus odnajdzie wszystkich, którzy kiedykolwiek Mu to uczynili.

 

 

STACJA VII

  

DRUGI UPADEK PANA JEZUSA

 

   Nie lubimy, gdy ktoś upada. Wtedy zakłóca ruch, wybija z rytmu innych, trzeba się zatrzymać i go podnosić. Przez takiego kogoś są tylko opóźnienia i brak porządku. Najczęściej przewracają się dzieci, starzy i chorzy. I świat znalazł na nich sposób: aborcję i eutanazję. Świat nie ma czasu dla upadających, guzdrzących się, marudzących, zadumanych. Świat się spieszy. Ma napięty harmonogram. Pędzi do nowego telewizora, zakupu nowej komórki i nowej promocji. Świat kocha postęp i chce, by Kościół też był postępowy i nadążał za szaloną gonitwą. Chce, by Kościół pobłogosławił wszystkie pragnienia i uczynki ludzi, bo skoro czegoś mocno pragną, to na pewno jest to dobre. Niech Kościół nie utrudnia ludziom, nie komplikuje, niech się nie czepia.

 

   Ks. Janusz Pasierb napisał kiedyś: Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem, zgodne z naturą, bezbłędne pod względem taktycznym, niewymagające zbyt wiele, będzie musiało się potykać o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty po wszystkie czasy.

 

 

STACJA VIII

  

PAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY

 

   Niektórzy płaczą, gdy ich drużyna przegra mecz. Inni płaczą, gdy nie zdadzą jakiegoś egzaminu. Dla kogoś dramatem jest przybrać na wadze, dla innego zarysowany lakier na samochodzie. Wiele mamy problemów i ciągle przybywają nowe. Często nie pamiętamy tego, co opłakiwaliśmy przed rokiem. Jezus przypomina nam rzecz oczywistą, ale jakże często zapominaną: tak naprawdę mamy tylko jeden poważny problem: śmierć i wybór wiecznego potępienia lub szczęśliwości. Tu gdzie teraz jesteśmy, na Jasnej Górze, mnóstwo ludzi wydeptało swoją ścieżkę. Gdzie oni teraz są? Gdzie ich problemy? Martwili się zgubionymi pieniędzmi, rozbitą szybą, kłótnią z sąsiadem. Gdzie są teraz te zmartwienia? Nie pamiętamy często nawet imion naszych pradziadków. Czym oni żyli? Co było ich radościami i smutkami? To samo kiedyś stanie się z nami. Tylko ktoś wyjątkowy pozostawi po sobie znaczącą pamiątkę. Po większości z nas, po latach, nie zostanie nic. I tylko jedno będzie ważne: czy liczyłeś się z Bogiem? Czy kochałeś Go? Czy żyłeś Nim na co dzień?

 

   Czy zadajemy sobie pytania o wieczność kolegi z pracy, koleżanki ze studiów? O swoją wieczność? Ilu z nas potrafi rozpłakać się na tym jedynym ważnym problemem? Cyprian Kamil Norwid napisał:

 

Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny

Czy to co Twoje będzie zatracone

Czy popiół tylko zostanie i zamęt

Co idzie w przepaść z burzą. Czy zostanie

Na dnie popiołu gwieździsty diament

Wiekuistego zwycięstwa zaranie?

 

 

STACJA IX

  

TRZECI UPADEK JEZUSA

 

   Trzeci upadek. To mogła być wielka pokusa, by się poddać, by już nie wstawać. Mogła pojawić się myśl: Niech tu już Mnie zabiją, niech się dzieje, co chce. Nie dam już rady. Do tej stacji dochodzi wielu ludzi. Kiedy upadają po raz setny, tysięczny, pogrążając się w uzależnienie od alkoholu, w pornografii, w zazdrości. Wtedy pojawia się myśl: już nie dam rady. Już nie powstanę. Po co się z tego spowiadać, skoro grzech i tak powróci. A przecież się starałem. Odprawiałem rekolekcje i pielgrzymki. Cisną się wtedy na usta słowa rozgoryczonego Piotra: Mistrzu, całą noc łowiliśmy i niceśmy nie ułowili.

 

   Pismo święte mówi: serce ludzkie podobne jest do przepaści. A w tych przepastnych przestrzeniach ludzkiego wnętrza ukryte bywa sprytnie to, co dla człowieka najniebezpieczniejsze - pycha. Ks. Aleksander Fedorowicz powiedział kiedyś: Lepiej jest człowiekowi popaść w grzechy ciężkie niż w stan wszechogarniającej pychy. Dlatego niekiedy na naszej Drodze Krzyżowej przychodzi upadek, z którego już sami nie potrafimy się podnieść. Nasi bliscy już to widzą, znajomi są kurtuazyjnie zaskoczeni, a my stoimy jak nędzarze przed dwoma drogami: pychą i pokorą. Drogami Piotra i Judasza. Błogosławieni, którzy wbrew ludzkiej nadziei - spes contra spem - zdołają wtedy zakrzyknąć: Lecz na Twoje słowo zarzucę sieć. Jeszcze raz.

 

Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Do końca.

 

 

STACJA X

  

PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY

 

   Oglądali Go, podglądali, podsłuchiwali, wystawiali na próbę. W końcu zdarli z Niego szatę. I nie znaleźli tego, czego szukali. Znaleźli tylko czystą miłość. Tylko prawdę i dobroć. Czystość serca daje odwagę i wolność. Błogosławieni, szczęśliwi są ci, którzy nie lękają się prawdy do dna, do końca. Możecie czytać ich korespondencję, słuchać osobistych zwierzeń, zaglądać w sekretne notatki. Znajdziecie w tym wszystkim tylko życie Bożego dziecka.

 

   Tak wielu ludzi się boi, że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie na dzienne światło. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować. Utopić w wodzie chrztu. Oczyścić krwią Zbawiciela. Ta droga jest bardzo konkretna: spowiedź, pokuta, wolność. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne szaty tytułów, osiągnięć, nieustannych sukcesów w rywalizacji. On wie, że jego skarbem jest biały kamyk, na którym wypisane jest jego nowe imię. Imię czystego człowieka.

 

 

STACJA XI

  

PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY

 

   Bóg przybity do krzyża. To szokujący, ale i wspaniały znak Jego miłości do nas. Bóg dał się przybić do naszego życia. Tak, żeby nie dało się Go oderwać. Sam mówił: Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Kiedy tylko budzi się dzień, we wszystkich kościołach kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane. Każdego dnia Chrystus czeka, by rozgrzeszać swoje poranione dzieci w kościołach Paulinów, Jezuitów, Kapucynów, Dominikanów, Franciszkanów, Bonifratrów, Redemptorystów. Cały dzień Chrystus jest wyniesiony w monstrancji w Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze. Od setek lat przypomina o swojej miłości w znaku krzyża.

 

   Od wieków Bóg, jakby przybity do tego miasta, dzieli losy z mieszkańcami Częstochowy. Bóg przybity do Polski, do całego świata. Wbity jak hak w tatrzańskiej skale, ratujący tych, którzy odpadają od życia i lecą w przepaść.

 

   Niekiedy ktoś może prosić: Jezu, przytul mnie, obejmij mnie. Ale to dla Niego zbyt mało. On się miłością przybija do naszego życia. Na dobre i na złe. Na nasze zbawienie wieczne.

 

 

STACJA XII

  

PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU

 

   Gdy Jezus umierał na krzyżu, być może ktoś pomyślał, że szkoda Jego życia. Tak wiele pożytecznych rzeczy czynił, a teraz wszystko skończone. Tyle osób mógł jeszcze uzdrowić, nakarmić, wskrzesić, a jednak został powstrzymany przez intrygę złych ludzi. Wszyscy pamiętali, że kiedy wędrował z uczniami po drogach Palestyny, zawsze ich wyprzedzał, zawsze się śpieszył. A teraz bez tchnienia, bez życia, bez ruchu wisi na krzyżu. A to jednak nie była prawda. On nie dał się zatrzymać. Przekroczył próg śmierci i dalej poniósł swoją Ewangelię nadziei. Kiedy ludzie patrzyli na zmarłego Jezusa, na Jego martwe ciało, On był już w otchłaniach, zwiastując zmarłym wyzwolenie.

 

   Musimy pamiętać, że i my najwięcej czynimy, gdy nasze ciała obumierają w postawie modlitwy, gdy splatamy nasze dłonie w geście błagania. Ludzie będą mówili, że to marnowanie życia. Tak. My musimy zmarnować życie ciągle obumierając dla świata, przekraczając go w wierze, nadziei i miłości.

 

 

STACJA XIII

  

PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA I ZŁOŻONY NA RAMIONA MATKI

 

   Można być przy Jezusie, bo potrzebuje się zdrowia i szczęścia. Można być przy Nim, by inni to wiedzieli i podziwiali. Można szukać u Niego sensu dla swego życia lub duchowego ładu i harmonii. Jak bogaty młodzieniec z Ewangelii można prosić Go o receptę na życie wieczne.

 

   Ale w tych wszystkich wypadkach jest się raczej z sobą samym niż z Chrystusem. Być przy Jezusie to przede wszystkim być przy Nim tak, jak Maryja na trzynastej stacji Drogi Krzyżowej. Ona tuli ciało swego Syna, choć On już nie naucza, nie karmi, nie uzdrawia. Został już tylko ból i słowa: koniec, beznadziejność, śmierć. Tu nie pocieszą żadne wspomnienia, nie pomogą żadne marzenia.

 

   Co robić? Jezus na tę stację pozostawił nam słowa: Nie bój się. Wierz tylko. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony.

 

 

STACJA XIV

  

PAN JEZUS DO GROBU ZŁOŻONY

 

   Aby wejść do świata pełni zbawienia, trzeba tu, na ziemi zostawić wszystko. Dlatego całe życie tracimy: beztroskie dzieciństwo, kolorową młodość, dzieci, które opuszczają dom rodzinny, w końcu musimy zostawić pracę, stracić zdrowie, pożegnać nad grobem przyjaciół. Anna Kamieńska napisała: Dzieje człowieka to kolejne wygnania z wielu rajów, to kolejne zamykanie się za nami bram, bezpowrotnie, na zawsze. Nie ma powrotów. Nigdy.

 

    Ktoś powie: to przerażające. Wszystko zostaje nam zabrane. Czy zabrane? Każdy człowiek ma przed sobą dwie drogi: żebraka i siewcy. Ten pierwszy gromadzi w swoich żebraczych torbach swój nędzny majątek. Torby są wielkie, ciążą mu bardzo, a on nie rozstaje się z nimi nawet na chwilę, choć tak naprawdę to tylko same śmiecie. Ale człowiek może być, jak siewca, który idzie przez życie i hojnie rzuca na pole Królestwa Bożego ziarna swoich talentów, pracy i miłości. Pod koniec życia torba jest pusta. Ale pole zostało obficie zasiane.

 

   Grób Chrystusa to pierwsze ziarno nowego ogrodu życia, a wszystkie cmentarze świata to zasiane pola Nowej Ziemi. Grób Chrystusa jest pierwszym, przy którym słowo koniec ustępuje miejsca słowu początek. Przy nim dziś kończymy drogę krzyżową, ale jutro, o poranku, znowu spotkamy się przy tym samym grobie. Ale będzie to już zupełnie inne miejsce.

 

 

ZAKOŃCZENIE

 

 

Stacja piętnasta - powrót do domu, spotkanie z najbliższymi, wieczorna modlitwa.

Stacja szesnasta - trudna rozmowa w rodzinie.

Stacja siedemnasta - wizyta u lekarza.

Stacja czterdziesta - śmierć kogoś bliskiego

Stacja setna.

Stacja tysięczna...

Kto nie zna drogi do morza, niech podąża za rzeką.

Niech podąża za krzyżem ten, kto szuka drogi do Boga, do zmartwychwstania, do życia. Amen

Błogosławieństwo pokarmów wielkanocnych przed posiłkiem w niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego
2020-04-05

Liturgia domowa

Przed rozpoczęciem można zapalić świecę, symbol Chrystusa zmartwychwstałego. Następnie ojciec rodziny, matka lub ktoś z domowników rozpoczyna modlitwę znakiem krzyża:

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Wszyscy odpowiadają: Amen.

Prowadzący modlitwę mówi:

Gromadzimy się dzisiaj w naszej rodzinie, aby świętować pamiątkę Zmartwychwstania naszego Pana, Jezusa Chrystusa. On jako Zwycięzca powstał z grobu, aby również namofiarować pokój i nadzieję.

Następnie ktoś z domowników odczytuje tekst Pisma Świętego (Mk 16,1-7).

Z Ewangelii według świętego Marka.

Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem, w pierwszy dzień tygodnia przyszły dogrobu, gdy słońce wzeszło. Gdy spojrzały, zauważyły, że kamień był odsunięty. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się. Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: „Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział\\\"».

Po odczytaniu tekstu Ewangelii prowadzący modlitwę mówi:

Chrystus zmartwychwstał i żyje między nami. Dał nam moc, abyśmy się stali dziećmi Bożymi, dlatego ośmielamy się mówić:

Wszyscy: Ojcze nasz...

Prowadzący modlitwę mówi dalej:

Ogarnijmy także modlitwą i sercem wszystkich naszych krewnych i przyjaciół. Módlmy się szczególnie o zdrowie dla całej naszej rodziny i o ustanie epidemii, prośmy za chorych, za lekarzy i cały personel medyczny oraz za wszystkie służby. Błagajmy za samotnych, opuszczonych i przygnębionych, aby Zmartwychwstały Pan otworzył ich serca na nadzieję. Ogarnijmy modlitwą cały świat i prośmy zwracając się do Maryi:

Wszyscy: Zdrowaś Maryjo...

Prowadzący modlitwę: Pomódlmy się także za zmarłych. Wieczny odpoczynek, racz imdać, Panie...

MODLITWA BŁOGOSŁAWIEŃSTWA

Prowadzący modlitwę mówi:

Módlmy się.

Wysławiamy Ciebie, Panie Jezu Chryste, który po swoim zmartwychwstaniu ukazałeś się uczniom przy łamaniu chleba i zasiadłeś z nimi do stołu. Bądź z nami, kiedy zwdzięcznością będziemy spożywać te dary: chleb przypominający „chleb żywy, który zstąpił z nieba\\\" i dający życie światu; mięso, wędliny i wszelkie pokarmy, które będziemy jedli na pamiątkę baranka paschalnego i potraw, jakie Ty spożyłeś z Apostołami podczas Ostatniej Wieczerzy; jajka, znak nowego życia i naszego odrodzenia w chrzcie świętym. Pozwól nam z wiarą przeżywać Twoją obecność między nami i dojść do wiecznej uczty w domu Ojca. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków.

Wszyscy: Amen.

 Potem każdy z domowników może wypowiedzieć życzenia świąteczne.

 Na zakończenie posiłku można wspólnie odmówić modlitwę: Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu...

 Można także zaśpiewać wielkanocną pieśń, np. Zwycięzca śmierci...

Niełatwy czas...
2020-04-05

   Jeden dziś temat zawisł nad światem: COVID - 19. Wszyscy o nim mówią, wielu się lęka, ale są i tacy, którym to wrzenie zastępuje igrzyska: Ile nowych zakażeń? Ilu zmarło? Jak tam w naszym województwie? Na którym miejscu plasuje się nasz kraj? 

Jak dobrze przeżyć Mszę św. w domu?
2020-03-29

   Wbrew pozorom jest to pewnie trudniejsze niż zwykłe uczestniczenie w niej w Kościele. Chociaż Eucharystie u pierwszych chrześcijan odbywały się właśnie w domach prywatnych, do których przychodzili apostołowie, biskupi czy prezbiterzy. Małe gminy chrześcijańskie z łatwością gromadziły wiernych w prywatnych domach i celebrowały Eucharystię nad ranem, po całonocnej, żarliwej modlitwie. To dopiero było przeżycie!

   Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. No bo cóż z tego, że mamy dziś małe i duże świątynie, skoro w praktyce nie możemy z nich skorzystać? Zapraszamy więc Pana Jezusa do domów, pamiętając o tym, co sam powiedział: Gdzie dwaj lub trzej zgromadzeni są w imię Moje, tam Ja jestem pośród nich obecny. Dzięki transmisjom radiowym, telewizyjnym czy internetowym, nawet będąc u siebie w domu, tworzymy wielką wspólnotę wierzących. Pamiętać jednak należy, że jest to spotkanie z Panem. To zaś wymaga poważnego potraktowania tak ważnego Gościa. Jak przeżyć to spotkanie?

   Jeśli zwykle, przyjmując gości, staramy się uprzątnąć na tę okazję pokój, to tym bardziej winniśmy to Panu Bogu. Ubieramy się elegancko dla podejmowanych ludzi, to tym bardziej dla Boga. Najlepiej byłoby zebrać się całą rodziną i w spokoju, bez zajmowania się czymkolwiek innym, w skupieniu uczestniczyć w domowej Eucharystii. Transmisja powinna być zawsze na żywo - nie można odtwarzać Eucharystii. Dobrze też będzie na ten czas, podobnie jak w kościele, wyłączyć telefon. Dla duchowego uczestnictwa ważne jest również zaangażowanie w śpiew czy odpowiedzi w dialogu z celebransem. Pomocne będzie także przyjmowanie postawy takiej, jak w czasie liturgii przeżywanej w kościele, czyli np. wstając na Ewangelię czy klęcząc w trakcie modlitwy eucharystycznej.

   Biskupi zachęcają do przyjmowania Komunii św. duchowo. Jak to zrobić? I na to są gotowe instrukcje. Kongregacja Nauki Wiary w dokumencie z 1983 r. stwierdziła, że chrześcijanin może otrzymać owoce sakramentu za pośrednictwem samego tylko pragnienia Eucharystii, zaś papież Benedykt XVI przypomniał, że nawet wtedy, kiedy nie jest możliwe przystąpienie do sakramentalnej Komunii, uczestnictwo we Mszy Świętej pozostaje konieczne, ważne, znaczące i owocne. W tej sytuacji dobrze jest żywić pragnienie pełnego zjednoczenia z Chrystusem, za pomocą, na przykład, praktyki komunii duchowej.

    Mogą ją przyjmować wszyscy, także ci, którzy przyjęli Komunię Świętą w danym dniu w kościele. Co więcej, można ją praktykować wielokrotnie w ciągu jednego dnia, gdyż celem życia chrześcijańskiego jest nieustanne zjednoczenie z Bogiem. Należy przypomnieć, że Komunia duchowa to akt modlitewny, którego celem jest osiągnięcie takiej bliskości z Jezusem, jaką daje nam przyjmowanie Go w sakramencie Jego Ciała i Krwi. Choć Komunia duchowa jest ograniczona tylko do wewnętrznego aktu wiary, jednak może przynieść pogłębienie więzi z Jezusem, pomóc w walce z pokusami i uwrażliwić na innych ludzi.

   W takim przyjmowaniu Komunii św. trzeba wzbudzić:
 1) wiarę w realną obecność Chrystusa w Eucharystii;
 2) miłość ku Niemu;
 3) pragnienie, aby Jezus zechciał duchowo wejść w nasze życie.
   A co ze spowiedzią św.? 
    Czas Świąt Wielkanocnych zwykle mobilizował nas do pojednania się z Bogiem, aby lepiej je przeżyć i aby modlitwy nasze były miłe Bogu. Z każdej strony doznajemy nalegania, by pozostawać w domach. Co więc ze spowiedzią św? Czy mamy jej być pozbawieni? Jako kapłani, jesteśmy gotowi służyć wiernym w sakramencie pojednania, choć wiąże się to z ogromnymi trudnościami, wynikającymi choćby z ograniczenia liczby znajdujących się w kościele do zaledwie pięciu osób. Dlatego biskupi przypominają o możliwości skorzystania z innej możliwości. Jest nią wzbudzenie aktu żalu doskonałego.
   Każdy wierny, który ze względu na ograniczenia wynikające ze stanu epidemii nie może w bliskości Świąt Wielkanocnych przystąpić do spowiedzi indywidualnej, otrzymuje łaskę przebaczenia wszystkich grzechów, jeśli spełnią dwa konieczne warunki.
   1) wzbudzenie żalu doskonałego
    2) postanowienie przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej, jak to tylko będzie możliwe.
    Akt żalu doskonałego daje człowiekowi stan łaski uświęcającej, w którym może przyjmować Komunię Świętą (sakramentalnie lub duchowo).
    Przed aktem żalu doskonałego należy uczynić rachunek sumienia i postanowić poprawę odrzucając popełnione grzechy i nawracając się do Boga.  

To nie musi być kara Boża
ks. Zenon
2020-03-22

   W naszych czasach wykształcił się zwyczaj zatrudniania rzeczników prasowych. Są to osoby dobrze zorientowane w sprawach prowadzonych przez urząd czy firmę i oddelegowanych do kontaktów z mediami, bo przecież szefostwo winno się zajmować administrowaniem i zarządzaniem. Pan Bóg ma też swoich rzeczników, których zadaniem jest wypowiadanie się w Jego imieniu. I tak było od zawsze.

Jaki inny Wielki Post
2020-03-15

   Nasz tegoroczny rekolekcjonista, ks. Daniel, wraz ze swoją wspólnotą, we Środę Popielcową w południe pojechał do Gdańska. Małżeństwa z jego wspólnoty, które były z dziećmi, zaproponowały, aby w którejś z restauracji choćby zupę zjeść w tym postnym dniu. Tak też zrobili, ale po powrocie relacjonowali, co też zamawiali sobie inni klienci: schabowe, klopsiki, kurczaka... Usłyszawszy o tym pomyślałem: Jak musiał czuć się Dawid, słuchający Goliata, bluźniącego nie tylko Saulowi, nie tylko wojsku izraelskiemu, ale nadto samemu Bogu Jahwe? Cóż mógł zrobić ten chłopiec, który nawet nie był żołnierzem? Gniew, złość, bezsilność wobec potęgi tamtego...

   Jak się to skończyło wszyscy wiemy. Poszedł bowiem na Goliata w imię Boga wszechmogącego.   Kiedy dusza targana jest bezsilnością i bolesną wręcz niemocą, cóż można zrobić? I nie chodzi tu jedynie o posiłek Środy Popielcowej. Dochodzi do tego brak poszanowania świętego czasu W. Postu, niechęć do podjęcia jakiegokolwiek wysiłku prowadzącego do odmiany życia, udział w zabawach i dyskotekach czy głośnych koncertach - na przekór tradycji i wskazaniom Kościoła. Często oplecione jest to łańcuchem kpin i drwiną z tych, którzy chcą się choćby w ten prosty sposób łączyć z bolejącym Chrystusem. Zdarzają się nawet goliatowe bluźnierstwa...

   Gdzie te czasy - myślę sobie - gdy rodzice nie pozwalali w Wielkim Poście włączać głośnej muzyki, a oglądanie telewizji ograniczało się jedynie do obejrzenia Dobranocki czy wysłuchania wieczornych wiadomości? Gdzie te posty w środy, piątki i soboty, gdzie obowiązkowy udział w Gorzkich Żalach czy Drodze Krzyżowej? Nie mówiąc już o tym, jak ludzie dawniej pościli: patelnie umyte i na czas Wielkiego Postu powieszone za kominem, cienkie zupki nawet bez dodatku smalcu... Do tego wieczorne różańce w gronie rodzinnym.

   Tegoroczny Wielki Post jednak bardzo różni się od tych sprzed roku, dwóch, kilku lat: odwołane dyskoteki, seanse kinowe, głośne koncerty, zamknięte zostały nawet galerie i duże sklepy. Będzie się trzeba do tego dostosować. Szkoda tylko, że pod taką presją.   Nie ma wątpliwości, że przyszedł czas trudny, a nie wiadomo jaki będzie finał tych zawirowań. Władze robią co mogą, prężą muskuły powołane do tego instytucje. Nie mogą jednak pozostać sami. Trzeba im pomóc. W jaki sposób? Nie chodzi tylko o posłuszeństwo wydanym nakazom. Jako ludzie wierzący musimy zjednoczyć się w modlitwie. Przypomnijmy sobie Mojżesza, który wznosząc ręce nad terenem bitwy Izraela z Amalekitami, sprowadził na swój naród zwycięstwo. Potrzeba jak najwięcej wyciągniętych rąk. Stawajmy się Mojżeszami w naszych rodzinach, nie bagatelizujmy sytuacji. Pozostałe propozycje działań, włącznie z możliwością skorzystania ze spowiedzi św., znajdziemy w na pierwszej stronie naszego biuletynu.

 

 

Czwartek
25 kwietnia 2024
Okres zwykły
7:30 - Msza św.
Intencja: ++ Andrzej i Aniela Dymitrów oraz rodzice z obojga stron
18:00 - Msza św.
Intencja: ++ Bp Jan Bernard Szlaga (12. r. śm.) oraz ks. Stefan Radtke, ks. Paweł Lubiński, ks. Robert Rompa, ks. Jan Cibura i ks. Jerzy Więckowiak

(c) copyright 2009 - 2011 by Parafia Chrystusa Króla w Gdyni Małym Kacku