A to istotnie radosna wiadomość, bo ludzi młodych - niestety - niezbyt wielu widać w naszej świątyni...
W miniony piątek zauważyć jednak można było pewną odmianę: na pierwsze spotkanie, inicjujące cykl przygotowań do przyjęcia sakramentu bierzmowania, pojawiło się sporo młodych ludzi. Co do połowy z nich, można było mieć wątpliwości, czy aby na pewno są z terenu naszej parafii. Okazuje się, że tak. Doprawdy, wielka to radość. Gorzej, że dla zbyt dużej części z nich spowiedź nastąpiła po dłuższym czasie, a niektórzy i w kościele dawno nie byli. Cieszyć się z tego, że powrócili? Serce podpowiada, że tak! Oczywiście! Tu zaś dyskretnie wtrąca się rozum (niekoniecznie ten z reklamy TP...): Czy nie będzie to przypadkiem jedynie epizod związany z bierzmowaniem? Iluż to ich poprzedników całkiem dobrze rokowało, przychodziło na spotkania, a potem?...
Aby się tak nie stało, aby jednak następowała kontynuacja miłości w relacjach z naszym Panem, potrzeba współdziałania rodziny. Ci młodzi ludzie są pod przemożnym wpływem zbyt wielu negatywnych czynników. Nie poradzą sobie sami. Ratunek w gorliwej postawie wiary rodziców. Pomóżcie im.