Gdy mówimy o miesiącu maju, to od razu budzą się w nas skojarzenia z pięknem rozkwitającej przyrody, soczystą zielenią i... nabożeństwami majowymi. Przy iluż to bowiem kapliczkach przydrożnych gromadzą się wierni, aby oddać chwałę Bogu przez Najświętszą Dziewicę! W iluż to kościołach gromadzą się tłumy ludzi, a zwłaszcza dzieci, by przez wspólną modlitwę do Matki Najświętszej oddać chwałę Bogu! W iluż to kościołach... No właśnie jeśli w tak wielu, to dlaczego nie
w naszym? Zadaję sobie pytanie: Dlaczego tak mało dzieci, no i nie oszukujmy się - również niezbyt wielu dorosłych uczestniczy w tym jakże pięknym nabożeństwie? Nie jest to chyba wyłącznie kwestia czasu - zwłaszcza w odniesieniu do dzieci. Raczej brak jest jakiejś mobilizacji i dobrego przykładu ze strony dorosłych. Czekam na te dni, w które znów pojawiać się będą w naszym kościele tłumy dzieci rozkochanych w Matce Bożej, z pragnienia serca wznosząc swoje czyste, dziecięce modlitewki ku naszej Pani. Czy one kiedyś nastąpią? Wierzę w to głęboko, ale za dzisiejszy stan ktoś przecież odpowiada. Nie jesteśmy bez winy z pewnością również my - księża, ale przecież pobożności młodego pokolenia nie wolno uzależniać wyłącznie od stopnia atrakcyjności nabożeństw. Jeśli współczesne dzieci nie nauczą się chwalić Najświętszą Panią, to kto w przyszłości będzie tego uczył ich dzieci?