Nie wiecie o co prosicie | 2012-10-21 |
Łatwo przychodzi nam dołączyć do grona Apostołów oburzonych zuchwalstwem synów Zebedeusza, domagających się przydzielenia im miejsc najbliższych Mistrzowi w królestwie niebieskim. Prywatnie jednak chętnie skorzystalibyśmy z nadarzającej się okazji, by sobie czy też swoim bliskim coś "załatwić". Najgorzej to jednak mieć możliwość... Gdy bowiem okazja taka się nie nadarza, doskonale rozumiemy, że wszystko trzeba przyjąć w posłuszeństwie woli Bożej, ale jeśli mamy możliwość wyboru, to już zupełnie inna sprawa. Łatwiej też przychodzi nam kochać Boga, gdy On nieustannie spełnia nasze prośby, wspiera w realizacji naszych planów i oczekiwań. Nawet Synowi Bożemu tak się nie wiodło - pierwsze czytanie mówi o tym, że "spodobało się Bogu zmiażdżyć Go cierpieniem", autor zaś Listu do Hebrajczyków, odwołując się do tegoż samego Arcykapłana wielkiego wskazuje na ogrom doświadczeń, które zniósł między innymi po to, abyśmy w Nim odnajdywali drogę pokory i posłuszeństwa względem woli Ojca. Jakże wielu osiągnęło świętość właśnie dlatego, że nie szukali swojej woli, ale pokornie podejmo-wali to, co było zamiarem Najwyższego. |