Natarczywość dozwolona | 2013-07-01 |
W kontekście dzisiejszego pierwszego czytania można by nawet mówić o natarczywości oczekiwanej - oczywiście przez Boga. Tak to bowiem wygląda, gdy po raz kolejny analizujemy rozmowę Abrahama z Bogiem. Przecież była to modlitwa, do której Bóg sam Abrahama sprowokował, ujawniając plany dotyczące zburzenia Sodomy i Gomory. Trudno przesądzić o tym z całą pewnością, ale przypuszczać można, że gdyby nie zamieszkanie w zagrożonym terenie Lota, czyli bratanka Abrahamowego, nie starałby się tak gorliwie o ocalenie niewinnych. Sposób targowania się z Bogiem jest dość typowy dla ludzi Bliskiego Wschodu, ale pokazuje przy okazji jak można osiągnąć wiele - zwłaszcza u Boga - metodą „małych kroków". Smutne jest tylko to, że choć udało się Abrahamowi „wytargować" ocalenie miasta pod warunkiem, że znajdzie się tam dziesięciu sprawiedliwych, to nie było tam nawet sześciu. Skoro sprawiedliwą czwórkę stanowiła rodzina Lota, to prosty rachunek wskazuje, że zabrakło sześciu... Jakże to ważne, by zawsze opowiadać się po stronie sprawiedliwości i żyć uczciwie. Nawet gdyby inni preferowali zupełnie odmienny tryby życia. Nie wiadomo bowiem, czy właśnie jakiś współczesny Abraham znów nie targuje się z Bogiem i czy do kompletu nie potrzeba właśnie mnie... Swoją drogą też ciekawe ile to razy jakaś garstka sprawiedliwych ocaliła już to czy tamto miasto. Dowiemy się pewnie na Sądzie Ostatecznym. |