Przyjaźń zobowiązuje | 2021-10-07 |
Mądrość życiowa, wynikająca z doświadczenia, zamieszkuje w społeczeństwach głównie za przyczyną przysłów, porzekadeł i powiedzeń. Z czasem mogą stawać się niezrozumiałe i wówczas trzeba dokonywać szybkiej ich egzegezy. Powszechnie znane jest to, które mówi o sprawdzianie przyjaźni: Aby kogoś nazwać przyjacielem, trzeba z nim beczkę soli zjeść. Młodemu pokoleniu kojarzyć się to może z dziwnymi wyczynami z Księgi Guinnessa, a w związku z tym z głupim i niebezpiecznym dla zdrowia zapychaniem się... solą. Gdy tymczasem powszechnie wiadomo, że sól używana jest jako dodatek do potraw w niewielkich ilościach, by podkreślić ich smak. Jeśli niewiele jej się używa, to jakże wiele musi upłynąć czasu, by opróżnić tę przysłowiową beczkę. I właśnie o czas tu chodzi, nie zaś o sól. Znajomość, rozciągnięta w czasie, daje mnóstwo okazji do zweryfikowania relacji, które chcielibyśmy nazwać przyjacielskimi. Normalnie prawdopodobnie zastanawiamy się, czy można po godzinie dwudziestej pierwszej dzwonić do znajomych - chyba, że są to przyjaciele... Opieka nad dziećmi, awaryjna pożyczka, ważna porada, wymagająca szczegółowego naświetlenia problemu, a więc poświęcenia sporej ilości czasu... Znów: jeśli to są przyjaciele. Pan Jezus mówi dziś o wystawieniu na próbę przyjacielskich relacji, w których chodzi o niewielką rzecz, która jednak może się ona spotkać z odmową. Ponieważ przyjaźń zobowiązuje, przyjaciel ma prawo domagać się do skonsumowania jej owoców. Nawet, a może zwłaszcza, w obliczu niesprzyjających okoliczności. Używając owego banalnego przykładu, chce nam Pan Jezus powiedzieć, że nie wolno mieć nawet cienia wątpliwości co do Bożej przyjaźni względem każdego z nas. Nie ma większego przyjaciela nad Boga samego. On nieodmiennie zachowuje dla nas życzliwość, skorą do największych poświęceń. Ze słów Chrystusowych wynika, że wierzącemu w Niego i ufającemu niczego nie odmówi - trzeba tylko cierpliwego przypominania o sobie, nagabywania Go wręcz w naszych sprawach. |