W dzisiejszych czasach, gdy już nawet prywatne, osobowe samochody naprowadzane są satelitarnie, jeśli ktoś wybiera się np. do Zakrzewa w powiecie wejherowskim, to nie ma obaw, aby trafił do miejscowości o tej samej nazwie w innym województwie. W tej sytuacji zupełnie inaczej wygląda dziś nawigacja morska, a to co było wyraźnym punktem orientacyjnym - latarnia morska, dziś staje się zaledwie potwierdzeniem prawidłowości działania urządzeń GPS. W przeszłości jednak te znaki były wykorzystywane czasem w celach łupieżczych. Wystarczyło bowiem rozpalić ognisko w miejscu największych zagrożeń dla statków, wpuścić je na mieliznę i... dokonać grabieży. Tak niestety bywało.

   Jakże ważne jest dobre naprowadzanie! Współczesne samoloty wojskowe, naszpikowane elektroniką, dają pilotom niemal nieograniczone możliwości. Okular hełmofonu, przylegający do oka wyświetla celownik optyczny, ułatwiający precyzyjne naprowadzanie pocisków. Drugie oko pozostaje jednak wolne, aby mógł wciąż sprawdzać, czy to, co wyświetla mu elektronika, zgadza się z jego osobistym odczuciem. Decyzje podejmuje on w momencie potwierdzenia danych z obu źródeł.

   Dzisiejsza Ewangelia przedstawia św. Józefa, który znalazł się w dość trudnej sytuacji: jego ukochana w wyraźny sposób prezentowała się jako brzemienna. Doświadczenie podpowiadało przecież, że to wynik zdrady. Wewnętrzne przekonanie zdawało się temu przeczyć i nie chciał wierzyć w taką możliwość. Potrzeba było jakiegoś znaku, jakiegoś dodatkowego sygnału, który potwierdziłby jedno bądź drugie. I stało się - wystarczył sen, wizja anioła, który nie wszystko wyjaśnił, ale przecież nie o to chodziło. Józef wcale nie chciał wszystkiego doskonale rozumieć. On Bogu ufał, ale potrzebował potwierdzenia, dodatkowego znaku, kropki nad i.

   I my również ufajmy Bogu, kochajmy Go, poszukujmy dróg, które nam wyznaczył, ale też wypatrujmy dodatkowych znaków, by mieć pewność, że jesteśmy na tej właściwej.