Pokarm budzący łaknienie | 2022-04-16 |
Niemożliwe... Czyżby miało to oznaczać, że Eucharystia nie jest w stanie nasycić? To brzmi jak herezja! Może nie do końca. Pomyślmy na przykład o towarzyskich spotkaniach, rautach, przyjęciach - wspominamy ich z pewnością wiele. Możliwe, że już sposobimy się na rodzinne spotkanie świąteczne, które w naszej tradycji wymaga solidnego stołu (aby się nie ugiął) i takiego nadmiaru różnych potraw, by nikt nie mógł powiedzieć, że nie znalazł czegoś dla siebie. Zasiadamy więc do suto zastawionych stołów i z góry wiemy, że co najmniej kilku potraw po prostu nie będziemy w stanie nawet napocząć, bo jest całe mnóstwo dobroci, po które sięgniemy najpierw, a potem...: Już nie mogę. Cóż więc z tego mnóstwa dobroci, skoro nasyciliśmy się u początku uczty, a potem fizycznie nie jesteśmy w stanie nawet najsmaczniejszych potraw ruszyć? Pan Jezus natomiast przygotowuje z pozoru lichą ofertę: kawalątek zwykłego (i to niekwaszonego) chleba - menu niezmienne od wieków. Dla człowieka bez wiary to poczęstunek nie wart nawet zatrzymania się. Wierzący jednak wie, że to zaledwie opakowanie, zawierające Bogactwo niewyobrażalne: Osobę samego Chrystusa Pana. Tylko starający się pojąć tę Tajemnicę, będzie chciał korzystać z niej często i za każdym razem odejdzie od stołu przekonany, że nie tylko doznał umocnienia, ale wzmocnił się jego apetyt na kolejne spotkanie. W tej mizernej Okruszynie Materii zawarty jest bowiem taki ogrom mocy, działającej na podobieństwo adrenaliny: domaga się wciąż nowych wrażeń i działania poszerzającego duchowe horyzonty. W tym sensie nigdy nie będzie w stanie nas nasycić, bo im bardziej będziemy się starali wchodzić w głębię Boga, tym silniejsze będą właśnie tego rodzaju odczucia.
|