Nie zrażać nikogo | 2022-09-01 |
Próbuję sobie wyobrazić tę scenę: tłum CIŚNIE SIĘ do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a gdzieś obok duże łodzie i stojące przy brzegu Jeziora Galilejskiego i rybacy, którzy jakby nigdy nic... płuczą sieci. Wygląda to trochę tak, jakby procesja Bożego Ciała przechodziła ulicami parafii, a ktoś na swoim podwórku rąbie drzewo, albo trzepie dywan... No, może nie do końca tak, bo byłoby to odczytane jako manifestacja niewiary. Tymczasem Szymon z towarzyszami, po bezowocnej nocy, wykonywali rutynowe czynności i może jedynie trochę się zdziwili na widok niezwyczajnego tłumu w tym miejscu. Co zrobił Pan Jezus? Nie obraził się, nie pokazał palcem, nie usiłował zawstydzić. Podszedł do nich i... poprosił o przysługę. Niby nic wielkiego - chciał tylko, by zabrał Go do łodzi, nieco odbił od brzegu, w ten sposób czyniąc z łodzi mobilną ambonę. Mógł się nie zgodzić. Był przecież po wyczerpującej, bezsennej nocy i bezowocnej nocy. Chyba nic nie mogło mu poprawić humoru. A tu jeszcze dodatkowe zadanie... Słyszeliśmy, jaki był ostateczny efekt tego spotkania: cudowny połów ryb. Mogłoby do niego nie dojść, gdyby Pan Jezus zignorował ignorującego Go Szymona, gdyby Ten dał upust swojej frustracji i nie spełnił dobrego uczynku. Ale to wydarzenie uczy nas, że nie każdy, który nie jest z nami, od razu jest przeciwko nam. Odwrotnie: okazuje się, że można zdobyć życzliwość obojętnych, jeśli podejdzie się do nich z kulturą, uprzejmie, proponując jakiś rodzaj drobnej współpracy. O zapłatę zaś zadba sam Pan Bóg. I może tego być - jak się okazuje - takie mnóstwo, że jedna ekipa nie jest w stanie udźwignąć powstałego dorobku.
|