Zaufać Bogu | 2016-02-25 |
Kiedyś, gdy - już mocno podstarzałemu - Ojcu świętemu, Janowi Pawłowi II zaśpiewano „Sto lat", on, z właściwym sobie poczuciem humoru, odpowiedział: „Łatwiej wyśpiewać niż wykonać..." Trochę podobnie jest zapewne z tytułowym zaufaniem Bogu. Po pierwsze dlatego, że Pan Bóg - dla istoty jednak materialno-duchowej - pozostaje bez wątpienia Abstrakcją. Co prawda przez duże „A", ale jedna Abstrakcją. Choćby rozum nie wiadomo jak się wysilał, a wiara wspięła się na sam szczyt Taboru, nie tak łatwo spotkać Boga. Po drugie, wiara w Boga nie przekłada się automatycznie na życiowe powodzenie. Gdyby tak było, problem niewiary czy niedowiarstwa by nie istniał. Dobrym przykładem jest dzisiejsza Ewangelia. Przedstawia nam ona bogacza, o którym nie wiemy, czy wierzył w Boga czy też nie (za jego wiarą może przemawiać jedynie fakt rozpoznania Abrahama i prośba o posłanie Łazarza do domu braci...). Z pewnością jednak nie miał on w sobie miłości bliźniego, skoro biedny i chory Łazarz leżał „u wrót jego pałacu". To dość standardowy przykład na to, jak ludzie radzący sobie w życiu oddalają się od Boga - są bowiem zajęci układaniem figur na szachownicy. To oni „kreują rzeczywistość", oni „wpływają", przewidują, podejmują decyzje i działają. Wszystko oni. Dlatego Bóg jest im niepotrzebny. Łazarz symbolizuje tych, którzy uniesieni zostali przez niesprzyjające prądy tego życia w kierunku niepożądanym. Ugrzęźli gdzieś na mieliźnie doczesności i pozostaje im jedynie nadzieja złożona w Bogu. Ciekawym jest i to, że po śmierci, gdy ufność Łazarza zostaje nagrodzona, on zapamiętany zostaje z imienia. Ten zaś, który jako człowiek bogaty, był szeroko znany, określony zostaje po prostu jako „bogacz", jako jeden z wielu. Nie ma imienia, więc nie istnieje - jak niewolnik... Dzisiejsza Ewangelia eksponuje też prawdę o piekle. Nie zostaje ono w ten sposób nazwane, ale skoro Abraham stwierdza, że „między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać", to nie może to być czyściec, u którego końca (choćby przyszło w nim pokutować do Sądu Ostatecznego) jest jednak niebo. Z piekła zaś się nie wychodzi... Warto te pouczenia zachować w sercu i prosić Boga o łaskę wiary głębokiej i niegasnącej ufności - nie tylko dla siebie, ale i dla swoich bliskich, bo tu, na ziemi można jeszcze odmienić serca, a w ślad za tym i los wieczny, po tamtej zaś stronie nie będzie to możliwe. Trwajmy więc i ufajmy, szczególnie w tym czasie - Wielkiego Postu i Roku Miłosierdzia. |