Jak wykorzystać cud? | 2024-04-04 |
Pan Jezus nie miał z tym problemu: każdy, dokonany przez Niego cud był znakiem, zapowiedzią lub wyjaśnieniem jakiejś trudnej prawdy. My również, dla zobrazowania jakiejś mądrości czy prawdy życiowej, chętnie wykorzystujemy może niekoniecznie cuda, ale celowo wywołane albo i przypadkowe zdarzenia, które doskonale nadają się do tego. Znane są rodzicielskie napomnienia w stylu: Nie dotykaj tego, bo rączkę oparzysz. Gdy jednak dziecko postąpi wbrew rodzicielskim ostrzeżeniom już może być gotowe na uwagi typu: Tak to się właśnie dzieje, gdy ktoś nie słucha rodziców... Większego kalibru zdarzeniami posiłkujemy się w odniesieniu do dorosłych, jak choćby (prawdziwa) historia dotycząca pewnego człowieka mieszkającego blisko kościoła. Zawsze narzekał na bijące dzwony i usiłował wyeliminować to zjawisko wszelkimi sposobami. Akurat w dniu jego pogrzebu nastąpiła awaria prądu w parafii i... nie dało się dzwonów uruchomić. Albo relacja o pewnym inspektorze oświaty, który po wyrugowaniu ze szkół katechezy, przybył do pewnej wiejskiej szkoły i zmuszał ówczesnego kierownika tejże placówki dydaktycznej do zdjęcia krzyża znad tablicy, którego jeszcze nie usunięto. W odpowiedzi usłyszał: Ja go nie powiesiłem i ja go nie zdejmę. Poirytowany inspektor zerwał krzyż ze ściany i wrzucił z gniewem za piec kaflowy. Po czym wsiadł do swojej Syrenki, odjechał niecały kilometr i na niestrzeżonym przejeździe kolejowym zakończył swoje marne życie, zgnieciony przez rozpędzony parowóz... Również i pozytywne historie służyły ludziom przez wieki do zreflektowania swych dotychczasowych dróg życiowych. I to właśnie wykorzystał św. Piotr. Tłumacząc się niejako z dokonanego cudu uzdrowienia człowieka chromego od urodzenia, mówi wprost o mocy Boga, który tego dokonał, a przy okazji uświadamia słuchaczom, że to właśnie moc Chrystusa zmartwychwstałego stoi za tym cudem. Teraz więc jedno, co trzeba zrobić, to nawrócić się i wejść w obszar działania Tego, który w zanadrzu ma większą niespodziankę: życie wieczne! |