Najgłębsza tęsknota | 2010-07-18 |
Martę pochwalił Pan Jezus mówiąc, że obrała najlepszą cząstkę. Tą cząstką było oczywiście słuchanie Mistrza. Czyżby posługa Marty nie była ważna? Czyżby mniej istotna od słuchania? Czy posługiwanie gościom, a szczególnie TAKIEMU Gościowi nie zasługiwało na pochwałę? Przecież włożyła w to całe swoje serce... Nie inaczej zachował się przecież Abraham: spostrzegłszy podróżników - niejako z potrzeby serca, z wrodzonej życzliwości - zaprosił ich do siebie i należycie ugościł. Nie miał pojęcia, że tym samym Bogu zgotował gościnę. Bóg, który chętnie pośród ludzi gości bardziej jednak cieszy się z kontaktu z Nim, z zasłuchania w Jego słowo niż z ofiar, które przy tej okazji jesteśmy w stanie Mu złożyć. To właśnie otwartość serca, dzielenie się niejako sobą samym sprawiły, że Sara otrzymała obietnicę potomstwa, mimo podeszłego wieku. Tu jednak wciąż obracamy się w kręgu darów doczesnych i podobnych nagród. Bóg objawiający się w Nowym Testamencie, Chrystus Pan, składa większą i ważniejszą jeszcze obietnicę: “najlepsza cząstka”. Przecież to jasne, że chodzić tu może jedynie o dar życia wiecznego. Skoro bowiem Maria tak zasłuchana była w Jezusowe opowiadania o królestwie niebieskim, to tam przecież ulokowane były jej tęsknoty i tego przecież pragnęła. Nie ominie jej ta nagroda. Tylko z powodu zasłuchania? Z pewnością to nie jest wystarczający powód, ale Pan Jezus potrafił rozpoznawać szczerość zainteresowania i głębię oddania. Inaczej przecież nie obiecałby szczęścia wiecznego łotrowi na drzewie krzyża. Warto rozwijać w sobie tęsknoty za tym, co najpiękniejsze i najtrwalsze, bo w tym dziele na pewno wspomagać nas będzie sam Bóg. |