To opowiadanie ewangeliczne przysparza niemało kłopotów. Jak bowiem wyjaśnić fakt, że Pan Jezus przeklął drzewo figowe, na którym nie było owoców, choć nie była to pora na figi?

   Kiedyś, w religijnej audycji, jakiś biblista wyjaśniał tę scenę. Mówił, że drzewo figowe to ma do siebie, że najpierw pojawiają się na nim zawiązki owoców, a potem dopiero ubiera się w liście. No, jeśli to prawda, to by znaczyło, że mógł Pan Jezus przeczesywać liście tego drzewa w nadziei znalezienia fig, ale ich nie znalazł. Dlatego właśnie zabronił owemu drzewu w ogóle owocować.

   Jaka stąd płynie nauka dla nas? Niektórzy mają taką tendencję, aby obwieszczać wszem i wobec o podejmowanych przez siebie działaniach, które co najwyżej majaczą gdzieś na horyzoncie. Chciałoby się powiedzieć, że stroją się w liście, gdy tymczasem owoców pośród nich nie ma. Zgodnie z tą logiką, trzeba by najpierw solidnie wziąć się do pracy, potem zaś dokonywać ceremonii dekoracji. Jeśli w ogóle jest ona potrzebna...