Cóż powiedzieć można o związkach zazdrośników? Ich życie z pewnością do łatwych nie należy. Zazdrość je z pewnością utrudnia. Wynika ona bowiem z braku zaufania do drugiej osoby i to najczęściej nie bez dostarczonych uprzednio powodów. Krępuje ona ruchy, utrudnia działanie i blokuje naturalną spontaniczność.

Prawdopodobnie nie jest to jedyny rodzaj zazdrości. Znana jest nam przecież zazdrość matki o dziecko. Ta z kolei mniej jest zaborcza, a bardziej zapobiegliwa, troskliwa. Widać to już nawet w świecie zwierząt, gdy dorosły osobnik wciąż chce mieć w zasięgu wzroku swoje młode potomstwo i jest w stanie skarcić je za samowolne oddalenie się. Nie ma wątpliwości, że u źródeł tego rodzaju zachowania jest troska, chęć zabezpieczenia młodego, naiwnego osobnika przed ewentualnym niebezpieczeństwem. Jest to rodzaj asekuracji.

Właśnie z czymś takim mamy do czynienia w dzisiejszym pierwszym czytaniu, gdy dowiadujemy się, że Pan Bóg ogarnięty jest zazdrością, a dokładniej rzecz ujmując „zazdrosną miłością". Już samo to sformułowanie wskazuje na prawidłowość poczynionej wyżej analogii. Tym bardziej, że zaraz po owej deklaracji miłości zazdrosnej o Syjon dodaje: „i broni go mój gniew potężny".

Prawdą jest, że lud Boży niejednokrotnie dostarczał swemu Panu powodów do utraty zaufania, że nie raz odtrącał tę wielką, najczystszą miłość, że lekceważył ją. Bóg jednak nie wraca do tych spraw, gdy dokonało się już win odpuszczenie. Pozostaje więc tylko jedno: owa „zazdrosna miłość" Pana Zastępów stanowi niejako „warstwę ozonową" wokół nas i tak długo tworzy wokół nas strefę bezpieczeństwa (sankcjonowaną „gniewem potężnym" wobec ewentualnych agresorów), jak długo sami z niej się nie wyrwiemy. Można tu co prawda mówić o jakimś rodzaju ograniczenia swobód, ale nie jest to w żadnym wypadku niewola! Przecież ludzie pragnący żyć zdrowo słuchają lekarzy, dietetyków, narzucają sobie ograniczenia, podejmują zobowiązania wyczerpujących ćwiczeń... Rezygnują w ten sposób z wolnego czasu i dóbr będących w zasięgu ręki. Czy w związku z tym są zniewoleni? Przecież to ich wybór. Chciejmy i my wybrać „zazdrosną miłość" Pana, chroniącą nas od niebezpieczeństw.