Uczta na górze Pana | 2010-12-01 |
To, że opisywana przez Izajasza uczta ma się odbyć na górze - to przecież oczywiste. Ma to przecież być „uczta Pana" - tego Pana, który mieszka w górze. Jakie zaś o niej miał wyobrażenie Izajasz? To proste: skorzystał ze wzorców mu dostępnych. Dziś pewnie nie skusiłaby nas taka perspektywa: „najtłustsze mięsa", najwyborniejsze wina", najpożywniejsze mięsa" i najwyborniejsze wina". Menu... zdaje się mało urozmaicone. Ponadto wielu wołać by zaczęło już od progu, że to cholesterol, że kalorie, że wegetarianizm. Kogo pociągnęłaby taka uczta. Jednakże Izajaszowa relacja jest raczej odzwierciedleniem uczt tamtego czasu - tak po prostu świętowali bogaci. Biednym rzadko mięso się trafiało. W takiej sytuacji rozumiemy, że perspektywa uczty przez niego opisanej, była obiektywnie kusząca. Izajaszową relację musimy jednak dostrzec w szerszej perspektywie - tak, jak on sam to wiedział, choć może jeszcze nie rozumiał. „Mięso" i „wino", obecne na wspomnianej uczcie, mogą być czymś jeszcze w prorockiej wizji Izajasza - nie tylko zapowiedzią obżarstwa. Greckie słowo „sarks" to - w dosłownym znaczeniu - „mięso". I takiego właśnie słowa użył Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy, gdy ustanawiał Eucharystię. Można było zastosować inne - „soma", co tłumaczyłoby się łagodniej jako „ciało". Pan Jezus postanowił jednak inaczej: mamy posilać się Jego „mięsem" i gasić pragnienie „winem", czyli Krwią Jego. To przekracza wyobrażenia największych optymistów, a jest przecież ledwie zapowiedzią tego, co czeka nas w wieczności. Oby nikogo tam nie zabrakło.
|