Słowo Boga trwa na wieki | 2010-12-07 |
W kontekście dzisiejszego pierwszego czytania powyższe słowa brzmią jak dopominanie się spełnienia obietnicy: "Mamo, obiecałaś..." Istotnie, jest się czego dopominać - chodzi ostatecznie o sprawę zbawienia. Wobec przemijalności wszystkiego jedynie na słowach Boga polegać można. Jesteśmy krótko po wyborach samorządowych. Pewnie jeszcze długo straszyć nas będą nie tyle wizerunki kandydatów na urzędy ile hasła, przy pomocy których niektórzy z nich upatrzone pozycje zdobyli. Straszyć zaś będą mirażami obietnic niejednokrotnie niespełnialnych, aczkolwiek chwytliwych. Niewiele pewnie pomoże przypominanie zainteresowanym obowiązku dotrzymania obietnic... Pan Jezus zaś, Ten który o sobie mówi, że wszystko przeminąć może, tylko nie Jego słowa, gotów jest stratę ponieść, co więcej: siebie zatracić, byleby stworzenia przez Niego ukochane miały się lepiej. I to jest właściwy punkt odniesienia. Stąd wszystko, cokolwiek słyszymy, konfrontowane być winno ze Słowem Bożym - tak wiele bowiem razy już się ono wypełniło wbrew nadziejom czy obawom słuchaczy. Niekoniecznie w oczekiwanym terminie, ale zawsze do końca. My również zaufajmy tym słowom, niezależnie od tendencji, trendów czy mód. Wszystkie tendencje sprzeczne z linią Słowa przejdą do historii, nie wszystkie nawet zasłużą sobie na muzealne ekspozycje, to zaś, co pochodzi z ust Bożych spełni się niezawodnie.
|