Dzisiejsze pierwsze czytanie jest modelowym przykładem tego, jak powinno wyglądać odczytywanie Bożej woli w odniesieniu do kandydatów przeznaczonych do pełnienia szczególnej roli w Jego królestwie: wystawienie dwóch, którzy według ludzkich kryteriów najlepiej się do tego nadają, a potem oddanie tej sprawy Bogu w modlitwie i... najzwyklejsze losowanie. Proste? Trudno tu posądzać kogokolwiek o ludzkie wpływy, przesądzające o ostatecznym wyborze. To bowiem, co mogli zrobić ludzie, zamknęło się w pierwszym etapie, a losowanie... Cóż, nikt nie odważy się powiedzieć, że Bóg nie miał na nie wpływu. Zwłaszcza, że poprzedzone zostało gorliwą modlitwą wspólnoty.

   Wybór to jednak nie wszystko. To dopiero pierwszy krok - wejście na właściwą drogę, wyznaczenie zadania. To znak wyróżnienia i zaufania.  Taki prezent od Pana Boga. Jest to jednakże prezent użyteczny, praktyczny - ze zobowiązaniem. To jakiś rodzaj narzędzia, które za wielką cenę zostało nabyte i z miłością ofiarowane. Za darmo! Aby przy jego użyciu spełnić Boże oczekiwania. A to już nie zdecydowanie trudniejsze. Pan Jezus mówi nam dziś, że do tego potrzeba zachowania Jego nakazów, co będzie dowodem umiłowania Go. Jeśli zaś motywacją do działania stanie się miłość ku Chrystusowi, to wraz z nią przyjdzie również miłość Ojca, a pod takim parasolem ochronnym nie może stać się nic złego - jeśli tylko trwać będziemy przy pierwszym warunku: zachowaniu nakazów naszego Pana.