Zawstydzeni wiarą | 2020-06-09 |
Jestem człowiekiem wierzącym - to przekonanie, które dość głęboko zakorzenione jest w naszym przekonaniu. Ważniejsza jednak byłaby odpowiedź na inne pytanie: Czy jestem człowiekiem wiary? To dość istotna różnica. Wprowadzenie do grona wierzących odbywa się w większości wypadków bez wysiłku samego zainteresowanego. Dziecko przyniesione do chrztu nawet nie może być świadome powagi tego wydarzenia, a zalicza się już do grona wierzących. Człowiek wiary - to coś zupełnie innego. Zakłada bowiem świadomość nie tylko przyjętego daru, ale i zobowiązań zeń wynikających. Może nie dziwić postawa proroka, który - będąc w ciągłym kontakcie z Bogiem - nie pierwszy raz zaufał zapewnieniom Najwyższego i nie po raz pierwszy doświadczył cudu. Gdy jednak chodzi o wdowę z Sarepty Sydońskiej, która odzywa się do Eliasza w ten sposób: Na życie Pana, twego Boga!, potwierdzając tym samym, że jest poganką, to mimo wszystko zawstydza nas wiarą. Wystarczyło bowiem zapewnienie człowieka, o którym wiedziała co najwyżej, że jest prorokiem, a uwierzyła, że spełni się (nierealna po ludzku) zapowiedź o niewyczerpaniu zapasu mąki i oliwy do czasu spadnięcia deszczu. Dlaczego uwierzyła? Bo tak mówi Pan, Bóg Izraela... Nic przeto dziwnego, że Pan Jezus, karcąc przy innej okazji niedowiarstwo swoich ziomków, powiedział: Gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze pokutnym i w popiele. (Łk 10,13). Czy nie powinno nas to zawstydzić? |