Wierność Chrystusowi | 2016-10-15 |
O! Ileż razy o tym mówimy, zachęcając się wzajemnie, aby nie wykazać się niewiernością względem Niego. Po drodze można jednak zwątpić. Nie tyle w naszego Pana, ile w nas samych. Przecież chcemy trwać w wierności! Staramy się... A efekt? Wciąż musimy wracać do konfesjonałów i to najczęściej z tymi samymi grzechami. Czyż nie jest to przejaw braku wierności? Na początek umówmy się, że jest to z pewnością oznaką słabości. Co to ma wspólnego z wiernością? Pociesza nas Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii, że można przeciwko Niemu różne rzeczy mówić, a będą odpuszczone (warunek przeproszenia i postanowienia poprawy wydaje się tu oczywisty...). To oznacza, że grzechy i upadki będą darowane, ale nie będzie Pan Jezus tolerował wypierania się Go. Nie ma tu mowy o motywach tego rodzaju działań. Czasem ludzie wypierają się Chrystusa ze strachu przed prześladowaniem, torturami czy śmiercią. Bywa jednak przecież, że czynią to jedynie z obawy przed wyśmianiem czy utratą pozycji społecznej. I żaden motyw nie jest tu dobry. Bowiem bać się nie warto - gdybyśmy nawet nie wiedzieli jak się zachować w chwilach prześladowań, to będzie nam to przekazane w stosownym momencie. Powinno wystarczyć na obronę. Jeśli zaś nie, to taka śmierć, którą ponosi się dla świadectwa Chrystusa, jest sama w sobie największą nagrodą, bo wprowadza natychmiast do nieba... Starajmy się więc grzechów nie popełniać, ale bardziej od nich bójmy się wyparcia się Chrystusa - zwłaszcza ze względów koniunkturalnych. |