Słowo zabłąkane? | 2020-03-03 |
O, jakże potrzebne jest nam dzisiejsze pierwsze czytanie! Dostarcza przede wszystkim zapwnienia o skuteczności działania Bożego słowa: wychodząc z ust Bożych nie wraca ono bezowocne. Jak możemy to rozumieć? Niezależnie od tego, czy mamy wyobrażenie ziemi w układzie heliocentrycznym, czy - jak to było przed blisko trzema tysiącami lat, za proroka Jeremiasza - w układzie geocentrycznym - wilgoć spadająca z nieba ostatecznie tam powraca. I to akurat nie podlega dyskusji. Jest jednak pewna trudność: krople spadające na glebę niekoniecznie muszą ją spenetrować, a dzieje się tak wówczas, gdy ta zdołała się (choćby na skutek wysokich temperatur) zasklepić. Po takim podłożu woda spłynie jak po asfalcie i będzie szukała gleby zmiękczonej, przeoranej, spulchnionej. To obrazuje naszą troskę o stan duszy: jeśli często spulchniamy ją aktami żalu, jeśli staramy się przeorać ją sakramentem pojednania, wówczas łaska z nieba przenika w jej głębię, dociera do korzeni miłości i pozwala wzrastać. Wtedy to słowo Boże, choćby w modlitwach naszych, a szczególnie przez modlitwę psalmami (np. brewiarz) wraca do nieba unosząc słowa, które niegdyś zeń spadły. |