Zasłona na sercach | 2013-06-13 |
Trzeba przyznać, że język Pawłowych listów nie należy do łatwych, ale dzięki zrozumiałym obrazom przez niego stosowanym nawet trudne rzeczy stają się przyswajalne. W dzisiejszym czytaniu mówi na przykład o zasłonie, która spoczywa na sercach synów Izraela, gdy czytają Mojżesza. Dodaje jednak natychmiast, że gdy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada. Łatwo można przeoczyć wskazówkę tu zawartą, dlatego spróbujmy zrozumieć o co chodziło Apostołowi Narodów. Przede wszystkim jest to wskazanie na fakt, że Pismo święte nie jest zwykłą książką, którą poczytać sobie można w wolnych chwilach. Każdy, kto z ciekawości, z nudów, z chęci zgłębienia wiedzy o tamtych czasach albo i z innego, podobnego motywu sięgnie po Biblię, nic nie zrozumie, bo „zasłona" pozostanie na sercu. Ta lektura zawsze musi mieć charakter modlitwy i dlatego, aby cokolwiek zrozumieć, trzeba „zwrócić się do Pana". To po pierwsze. Jest tu jednak zawarta i druga sugestia: każdy, kto w ten sposób zbliża się do Pana zostaje opromieniony Jego światłem, a wpatrując się (a właściwie „wczytując") w Niego jednocześnie upodabnia się do swego Pierwowzoru - „wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle" i „za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu". I tylko tak można podchodzić do Słowa Życia zawartego na kartach Pisma świętego, gdyż inny sposób lektury nie zdejmie zasłony, nie udzieli światła, nie opromieni, a w konsekwencji również nie zapewni zbawienia. |