Nie uwierzę | 2015-07-03 |
W ciągu wieków okrzyknięto go już niewiernym, a on przecież krew swoją przelał za Chrystusa! Jakiż więc z niego niewierny? Owszem, tytuł niedowiarka słusznie by mu się należał. W ten sposób zresztą nazwał go Pan Jezus. My zaś w głowę zachodzimy: jak to w ogóle było możliwe? Człowiek, który przez trzy lata na co dzień przebywał z Chrystusem, był świadkiem wielu cudów, ba! słyszał niejednokrotnie zapowiedź Jezusowej męki i zmartwychwstania, teraz domaga się szczególnego znaku, prywatnego potwierdzenia jedynie dla siebie, że Pan istotnie zmartwychwstał. Czyż to nie oznaka próżności? Ten obraz słabości jednego z apostołów uczy nas cierpliwości wobec współczesnych niedowiarków, którzy wszak pozbawieni są zarówno realnego towarzystwa Zbawiciela, mocy oddziaływania Jego cudów, wreszcie jednobrzmiącego świadectwa pozostałych apostołów - świadków Zmartwychwstałego. W niektórych wypadkach są one raczej rodzajem przedrzeźniania się nie tylko z innymi wierzącymi, ale i z Bogiem samym. W pewnym sensie stanowi więc nadzieję współczesnej ewangelizacji. |