Tak powołuje Bóg | 2015-07-15 |
Gdy rozważamy powołanie Mojżesza, zwykle pamiętamy o cudownym jego wyratowaniu od śmierci i dokładnym przygotowaniu do pełnienia przwodniej roli w narodzie pretendującym do wolności. Na dworze faraona miał on okazję poznać protokół dyplomatyczny, bardzo przydatny w mających nastąpić w przyszłości negocjacjach z władcą Egiptu. Pamiętamy też zwykle o Mojżeszowych wymówkach względem propozycji Bożej. Rzadko jednak patrzymy na opis powołania Mojżesza jako na swoisty schemat powołania w ogóle. Zauważmy, że z inicjatywą spotkania wychodzi Pan Bóg - w tym wypadku wykorzystuje znak płonącego krzewu i anioła. To miało przykuć uwagę Mojżesza. I poskutkowało. Gdy umysł jego przygotowywał się z wolna na odkrycie nowej tajemnicy, Pan Bóg zawołał go po imieniu. To etap drugi: uświadomienie sobie, że znajduję się akurat w centrum owych dziwnych wydarzeń i ktoś, kto zna mnie osobiście, chce się ze mną spotkać. Naturalną więc reakcją człowieka dobrze wychowanego jest udzielenie odpowiedzi - to Mojżeszowe "oto jestem". Dopiero wtedy Pan Bóg mu się przedstawia, po uprzednim określeniu warunków spotkania: "zdejm sandały z nóg". Teraz precyzuje Pan Bóg cel swego objawienia, które ma być życiowym powołaniem Mojżesza. Jakże ważny bardzo jest każdy z tych etapów! Jak delikatnie należy poruszać się w tak subtelnej materii, aby nie zniweczyć tego, co z taką precyzją zaplanował Pan Bóg. |