Odnów nas, Boże | 2015-12-12 |
To wezwanie (w rozmaitych odmianach) towarzyszy nam przez cały adwent. „Odnów nas, Boże" niekiedy może brzmieć jak „Boże, zrób coś z nami, abyśmy byli lepsi..." Oczywiście konkretne sformułowanie modlitewne może być zupełnie inne, na przykład „Boże, dotknij mnie swoją łaską i przemień moją duszę". Bardzo pięknie - pod warunkiem, że nie jest to rozumiane jako dotknięcie różdżką magiczną w celu dokonania cudu. Owszem, Pan Bóg jest w stanie to uczynić, ale pragnie, byśmy czerpali radość z własnego rozwoju. Podobnie jak ojciec, który mógłby - oczywiście - wykonać rysunek do szkoły dla swojego dziecka i pewnie byłby on ładniejszy od pracy syna. Ten jednak chce pozwolić dziecku cieszyć się z własnego sukcesu. Bo prawdopodobnie pierwszy rysunek będzie wymagał podpisu (aby się wszyscy zorientowali, co przedstawia - tak trochę jak z tzw. sztuką współczesną...), kolejny będzie może trochę lepszy, ale ciągłe ćwiczenie w tym zakresie zacznie budzić dumę zarówno u dziecka jak i jego rodziców. Nie ma wątpliwości, że Pan Bóg pragnie naszej zmiany, naszej odnowy, ale wie najlepiej, że chleb z własnego wypieku (choćby pierwsze były z zakalcem czy zwęgloną skórką) smakuje o niebo lepiej niż w pośpiechu wrzucony do koszyka marketowy „chemik". Bóg nie rezygnuje z cudów, ale korzysta z nich tam, gdzie to jest konieczne. Tu jednak jakby chciał powiedzieć: „Dasz radę, tylko trochę poćwicz." Korzystajmy więc z tej zachęty. Nasz Ojciec jest blisko, jest przy nas. Bacznie obserwuje, cieszy się sukcesami i nie na każdy upadek, nie na każde westchnienie dziecka natychmiast pośpieszy. Pragnie bowiem cieszyć się naszymi radościami wynikającymi z drobnych zwycięstw nad własnymi słabościami. Ćwiczmy więc intensywnie, aby owych radości było jak najwięcej.
|